Szczyt Ecofin bez rewelacji, ale inwestorzy się cieszą

Timothy Geithner, amerykański sekretarz skarbu, namawiał we Wrocławiu europejskich ministrów finansów, by zaostrzyli walkę z kryzysem

Aktualizacja: 23.02.2017 13:12 Publikacja: 17.09.2011 06:31

Amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner jest świadomy, że koszt obsługi długu publicznego USA

Amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner jest świadomy, że koszt obsługi długu publicznego USA mocno wzrośnie.

Foto: Bloomberg

Decyzję w sprawie uwolnienia transzy pomocy finansowej dla Grecji podejmiemy w październiku – zapowiada Jean-Claude Juncker, premier Luksemburga i zarazem przewodniczący Eurogrupy (grupy ministrów finansów państw strefy euro). Wcześniej austriacka minister finansów Maria Fekter zapewniła, że Grecja otrzyma pomoc w przyszłym miesiącu – czyli akurat wtedy, gdy kończą się jej pieniądze na wypłatę państwowych świadczeń.

Ministrowie finansów państw Unii Europejskiej (Ecofin) osiągnęli we Wrocławiu porozumienie w sprawie sześciu aktów prawnych wzmacniających koordynację polityki gospodarczej we Wspólnocie. Jeszcze w tym miesiącu będzie mógł je przegłosować Parlament Europejski.

Pierwszy dzień wrocławskiego spotkania Ecofin nie przyniósł jednak żadnego przełomu w walce z kryzysem w strefie euro. Ministrowie zapewnili jedynie, że w przyszłym miesiącu rozwiążą kwestię zastawu dla pożyczek pomocowych dla Grecji (domaga się go Finlandia). Nie podjęto też żadnej decyzji w sprawie emisji euroobligacji wspólnych dla całej strefy euro – ustalenia w tej kwestii mają zapaść później.

Mimo to giełdy nie poczuły się zaniepokojone brakiem konkretów. Europejskie indeksy po południu umiarkowanie rosły. Euro osłabiało się jednak wobec dolara. Koszt greckich CDS (instrumentów zabezpieczających przed bankructwem dłużnika) spadł aż o 1,4 tys. pkt bazowych do około 3,5 tys. pkt bazowych.

Atak zza oceanu

Na spotkaniu Ecofin był obecny, po raz pierwszy w historii, amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner. Według nieoficjalnych informacji namawiał tam do zwiększenia możliwości Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (mającego ratować państwa strefy euro przed bankructwem). Geithner nie przedstawił konkretnego rozwiązania, ale spekulowano wcześniej, że według jego planu (podobnego do realizowanego po wybuchu kryzysu w USA programu TALF), 440 mld euro, którymi ma dysponować EFSF, byłoby wykorzystane jako zabezpieczenie dla zakupów obligacji państw z obrzeży eurolandu dokonywanych przez np. Europejski Bank Centralny.

Nic nie wskazuje jednak, by amerykańska propozycja zainteresowała Europę. – Nie rozmawiamy o powiększeniu EFSF z państwami nienależącymi do strefy euro – deklaruje Juncker. Co więcej, ministrowie finansów ze strefy euro uznali, że europejskie banki nie potrzebują dodatkowego kapitału, by przetrwać obecny kryzys. Stwierdzili również, że stan finansów publicznych ich krajów nie pozwala im na uchwalenie fiskalnych pakietów stymulacyjnych.

Geithner ostro skrytykował więc europejskie działania antykryzysowe. – Niszczące dla Europy są nie tyle podziały w kwestii strategii, ile konflikty pomiędzy rządami a bankiem centralnym, które powinny działać wspólnie, by znaleźć rozwiązanie kryzysu. Rządy i bank centralny powinny postępować tak, by usunąć katastrofalne ryzyko z rynków i unikać luźnych uwag o rozpadzie instytucji strefy euro – twierdzi amerykański sekretarz skarbu. (Jego słowa o konflikcie między EBC a rządami odnoszą się m.in. do sporów o zakupy obligacji przez EBC).

– Możemy zawsze dyskutować z amerykańskimi kolegami. Chciałbym od nich kiedyś usłyszeć, jak zamierzają obniżyć swój deficyt budżetowy i dług publiczny – skomentował jego uwagi Didier Reynders, belgijski minister finansów.

Z ogólnego uspokajającego przekazu europejskich ministrów finansów wyłamała się jedynie Austriaczka. – Jeśli dotychczasowe koszty finansowania dla Grecji okażą się zbyt drogie, będziemy musieli pomyśleć o alternatywnych rozwiązaniach – twierdzi Maria Feker.

– Trudno byłoby państwom strefy euro ustalić na tym etapie coś konkretnego, ale powinny one pokazać, że dążą do poprawy sytuacji. Geithner rozumie, jak jest ona poważna i chciałby, by Europejczycy byli bardziej otwarci na jego propozycje – wskazuje Gavin Friend z National Australia Bank.

Wezwanie do zakazu

– Unijni regulatorzy powinni mieć możliwość zakazywania produktów finansowych, które mogą zaszkodzić inwestorom indywidualnym – stwierdził na spotkaniu Ecofinu we Wrocławiu Steven Maijoor, przewodniczący Europejskiego Urzędu Papierów Wartościowych i Rynków (ESMA). Maijoor wskazuje, że europejscy decydenci ustalili, że w przyszłości obdarzą jego urząd taką mocą, ale jak dotąd nie wypracowano żadnych szczegółowych rozwiązań dotyczących tej kwestii. Szef ESMA?twierdzi również, że europejscy narodowi regulatorzy powinni w większym stopniu koordynować działania takie jak wprowadzanie zakazów krótkiej sprzedaży.

[email protected]

Opinie:

Carsten Brzeski, ekonomista, ING, Bruksela

Brak złych wieści to dobre wieści

Inwestorzy są zadowoleni ze spotkania Ecofinu, bo brak złych wiadomości jest dla nich dobrą wiadomością. Jeszcze kilka dni temu myśleli, że Grecja w ciągu tygodnia opuści strefę euro. Trochę uspokajających słów wystarczyło jednak, by pozbyli się tego przekonania. W rzeczywistości ryzyko opuszczenia strefy euro przez Grecję pozostaje tak samo niskie, jak w dniach największej w tym roku paniki na rynkach i zarazem jesteśmy równie daleko od rozwiązania kryzysu. Myślę, że będziemy trzymani w niepewności jeszcze przez jakieś dwa lata. Nie spodziewałbym się przez ten czas ani rozpadu strefy euro, ani stworzenia unii fiskalnej. Metodą małych i powolnych kroków będzie za to zwiększana integracja gospodarcza w strefie euro. A później dojdzie do restrukturyzacji długu Grecji. Rynki będą utrzymywane  w niepewności, a niepokój będzie ich dotykał co jakiś czas falowo – przychodził i odchodził, tak jak teraz. Oczywiście, bardzo ważne jest, by politycy nie mówili tak często o rozpadzie strefy euro. Takie słowa są bowiem poważnie odbierane przez inwestorów. hk

Christoph Weil, ekonomista, Commerzbank, Frankfurt

Nikomu nie zależy na plajcie

Spodziewam się, że Grecja otrzyma w październiku kolejną transzę pożyczki pomocowej. Nikt przecież teraz nie chce, by zbankrutowała i opuściła strefę euro. Inwestorzy uświadomili sobie ten fakt, co przełożyło się w tym tygodniu na poprawę sytuacji na rynkach. Toczy się jednak dyskusja o tym, jak długo uda się uchronić Grecję przed bankructwem. Moim zdaniem do restrukturyzacji greckiego zadłużenia dojdzie za jakieś dwa, trzy lata. Do tego czasu sytuacja w strefie euro będzie w miarę pod kontrolą. Co prawda Hiszpania i Włochy znajdą się pod rynkową presją, ale Europejski Bank Centralny będzie się starał ją obniżyć, kupując ich obligacje. Będzie to więc przedzieranie się przez kryzys zadłużeniowy. Bankructwo Grecji zostanie dopuszczone przez inne państwa strefy euro, wtedy gdy kraje takie jak Włochy, Portugalia czy Irlandia przeprowadzą konsolidację fiskalną. Plajta Grecji nie będzie wówczas niosła ze sobą ryzyka rozlania się kryzysu zadłużeniowego po Europie. Teraz przed dopuszczeniem do bankructwa Grecji odstrasza polityków strach przed uruchomieniem reakcji łańcuchowej w strefie euro.  hk

Prognozy wzrostu PKB Polski w przyszłym roku są coraz gorsze

Analitycy Bank of America/Merrill Lynch drastycznie obniżyli prognozę tempa wzrostu polskiej gospodarki w 2012 roku do 2,9 proc. Poprzednia mówiła o rozwoju naszej gospodarki w tempie 3,7 proc.

Jeszcze ostrzej potraktował nas Deutsche Bank – prognoza tempa wzrostu PKB Polski w 2012 roku została przez jego analityków obniżona z 3,4 proc. do 2,6 proc. Powód tak dużego pesymizmu? Rosnące obawy o kondycję fiskalną krajów strefy euro. To może spowodować pogorszenie nastrojów w sektorze prywatnym. „Narastające napięcia w krajach strefy euro dotyczące tego, jak radzić sobie z kryzysem zadłużenia, wskazują, że perspektywy na świecie są wciąż złe, co sprawia, że sektor prywatny jest coraz bardziej ostrożny" – czytamy w raporcie Bank of America/Merrill Lynch (BofA).

Gdyby ta prognoza miała się zrealizować, oznaczałoby to dość drastyczny spadek tempa wzrostu nad Wisłą. W czwartek bowiem Komisja Europejska podtrzymała prognozę wzrostu na ten rok na poziomie 4 proc. Z kolei Jacek Rostowski, minister finansów, przyznał, że szacunki resortu są tylko trochę niższe. – Komisja Europejska prognozuje tegoroczny wzrost na poziomie leciutko lepszym, niż my prognozujemy – stwierdził w TVN CNBC.

BofA uzasadnia jednak swą decyzję faktem, że w jego ocenie realne wydatki gospodarstw domowych wzrosną zaledwie o 2,5 procent wobec 4,2 procent w tym roku i wobec prognozowanych wcześniej 3,7 procent. Gorsze przewidywania eksperci mają też odnośnie do inwestycji. – Powinny one wzrosnąć o 5,8 procent zamiast 7 proc. oczekiwanych wcześniej – uważają analitycy. Rozlewanie się kryzysu zadłużeniowego w strefie euro może obniżyć deficyt obrotów bieżących Polski do 4,2 proc. PKB w 2012 roku, czyli do najniższego poziomu od pięciu lat. Raport uwzględnia także to, że ceny żywności spadły na przełomie wiosny i lata silniej, niż oczekiwano, dzięki czemu inflacja zwolniła szybciej, niż wskazywały prognozy.

– W najbliższych miesiącach inflacja będzie jednak oscylować wokół poziomu 4 proc., co nie jest komfortowym poziomem dla Rady Polityki Pieniężnej w momencie, kiedy waluta traci na wartości, a ceny ropy są wciąż wysokie – dodają analitycy Bank of America/Merrill Lynch. Na 2012 rok bank przewiduje 2,5-proc. wzrost PKB. Z kolei stopy procentowe mają spaść do 4 proc. Wcześniej szacowano, że będzie to 4,5 proc. Jego zdaniem RPP pierwszy raz obniży stopy o 25 punktów bazowych w pierwszym kwartale przyszłego roku. Deutsche Bank wskazuje, że tempo wzrostu polskiej gospodarki w drugiej połowie tego roku zwalnia, uważa jednak, że Polska może liczyć na wzrost rzędu 3,6 proc. i nasza gospodarka ma szansę rozwijać się szybciej niż pozostałe kraje regionu.

E.G.

Marek Belka?przypomina, że polskie banki mogą korzystać z linii swapowych w NBP

– Bank centralny jest gotowy do zaoferowania bankom swapów walutowych na warunkach rynkowych – zapowiedział prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka. Szef NBP stwierdził we Wrocławiu, że bank może udostępnić, jeżeli zajdzie potrzeba, swapy na dolara, euro i franki szwajcarskie. – NBP ma dostęp do linii swapowych na parze euro–złoty i dolar–złoty. Cały czas do dyspozycji są też franki szwajcarskie – powiedział.

Wypowiedź szefa NBP pomogła naszej walucie. Złoty zyskał w piątek wobec euro 0,8 proc. Za euro płacono poniżej 4,3 zł.

Swapy są na dużą skalę wykorzystywane przez krajowe banki do finansowania kredytów walutowych. Duża część portfela hipotecznego jest denominowana we frankach. Z kolei kredyty w euro są popularne wśród firm – przede wszystkim eksporterów.

Do pozyskania finansowania w walucie bankowcy nie muszą dokonywać fizycznej wymiany złotego. Wystarczy transakcja, w której płatności odsetkowe w złotych są zamieniane na płatności w euro (te zaś potem jeszcze na franka).

Chociaż stopy procentowe na rynku franka szwajcarskiego są bliskie zera, to dla polskich banków finansowanie kredytów frankowych wcale nie było ostatnio tanie. Zagraniczne banki wykorzystywały uzależnienie polskich od swapów walutowych i żądały wysokiej marży. Dotyczyło to przede wszystkim transakcji na dłuższe terminy. Dodatkowy koszt pozyskania franka szwajcarskiego związany z transakcjami swapowymi przekraczał ostatnio 1,5 pkt proc. Przed wybuchem kryzysu finansowego, na początku 2008 r., był praktycznie zerowy.

– Prezes Belka dał bardzo dobry sygnał, potwierdzając, że w razie problemów polskie banki mogą zwrócić się do NBP. Wszedł tym samym w ten sam klimat co inne banki centralne. W ten sposób instytucje zagraniczne, które często wykorzystywały swoją pozycję, aby oferować walutowe swapy polskim partnerom na niekorzystnych warunkach, zdały sobie sprawę, że nie są jedynym dostawcą tych instrumentów – mówi diler jednego z warszawskich banków. Po wypowiedzi Belki koszty swapów spadły.

– Takie oświadczenie szefa NBP powinno zmniejszyć presję zagranicy na „wyciskanie"

wysokiej ceny finansowania w walucie polskich banków – powiedział Błażej Wajszczuk, diler BNP Paribas Bank Polska i członek zarządu ACI Polska, stowarzyszenia skupiającego osoby działające na rynku pieniężno-walutowym.

Według Wajszczuka przedstawiciele rynku prosili o przypomnienie, że bank może zaoferować swapy na spotkaniu z wiceprezesem NBP Witoldem Kozińskim, jakie odbyło się kilka dni temu.

Swapy walutowe stały się instrumentem NBP w 2009 r., po wybuchu pierwszej fali kryzysu finansowego, gdy niektóre krajowe banki miały problemy z pozyskiwaniem finansowania w walutach obcych. Nasz bank centralny zawarł wówczas specjalne umowy z Europejskim Bankiem Centralnym i jego szwajcarskim odpowiednikiem. Traderzy wskazywali jednak, że z uwagi na relatywnie dużą marżę pobieraną wówczas przez NBP swapy nie znalazły wielu chętnych. Część handlujących uważa, że NBP de facto zaszkodził swoją akcją, gdyż jego propozycja wywindowała marże na rynku.

Zdaniem niektórych specjalistów, oprócz deklaracji prezesa NBP, pozytywny wpływ na rynek mogłoby mieć zasugerowanie przez NBP faktycznej chęci działania. – Wystarczyłoby, żeby bank centralny zapytał o ceny, po jakich banki byłyby gotowe zawrzeć transakcje. Kilka miesięcy temu podobne działanie ze strony Ministerstwa Finansów wyraźnie zmniejszyło rentowność obligacji skarbowych – powiedział jeden z analityków.

Jeszcze inny obserwator dodał, że gdyby faktycznie pojawiły się problemy z finansowaniem krajowych banków, NBP może wymienić część swoich rezerw walutowych na franki i zaoferować swapy nawet bez współpracy z EBC i SNB.

K. K., ŁUW

Gospodarka światowa
Inflacja słabnie, ale nie na tyle, by banki centralne odetchnęły z ulgą
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka światowa
Wzrost cen słabnie, ale europejski przemysł ma zadyszkę
Gospodarka światowa
Inwestorzy nie przestraszyli się wyniku pierwszej tury wyborów
Gospodarka światowa
Jak rynki przyjęły sukces Le Pen w wyborach we Francji
Materiał Promocyjny
NIS2 - skuteczne metody zarządzania ryzykiem oraz środki wdrożenia
Gospodarka światowa
Bułgaria. Kraj, który znów minął się ze strefą euro
Gospodarka światowa
Skrajna prawica zwyciężyła. Nie wiadomo jednak czy zdoła stworzyć rząd