Kai Herbert w połowie 2010 r. zrezygnował z pracy w UBS w Szwajcarii, aby przenieść się do południowoafrykańskiego oddziału JPMorgana. Umowa, którą podpisał, zapewniała mu roczne wynagrodzenie na poziomie 24 mln randów (9,8 mln zł).
Gdy trader zorientował się, że jego pensja będzie wynosiła 2,4 mln randów, po prostu nie stawił się w pracy. Od tamtego czasu jest bezrobotny, pomijając osiem miesięcy, jakie spędził w Credit Suisse, zanim padł ofiarą fali zwolnień.
Teraz przed sądem w Londynie Herbert domaga się od JPMorgana 580 tys. funtów (2,9 mln zł) odszkodowania. Bank broni się, że nie może ponieść takiej kary za przesunięty przecinek.
- Jak mógł spodziewać się, że otrzyma takie wynagrodzenie na stanowisku dyrektora wykonawczego? – podważa racje powoda Charles Ciumei, adwokat nowojorskiego banku. Według niego, Herbert mógł ograniczyć swoje straty finansowe podejmując pracę dla JPMorgana za 2,4 mln randów rocznie.