Składniki do produkcji czekolady tanieją w miarę wzrastających trudności z dostawą z Wybrzeża Kości Słoniowej oraz malejącego zapotrzebowania ze strony Europejczyków.
Taki stan rzeczy zagraża ponad dziesięcioletnim staraniom kolumbijskiego rządu, aby ukrócić produkcję narkotyków, dzięki której finansowana jest działalność partyzantów. Sytuacja ta zagraża również pozycji gospodarczej Kolumbii, która stara się zostać drugim po Brazylii producentem kakao.
- Jeżeli zainwestujesz pieniądze w uprawę kakao, a potem dostaniesz za produkcję mniejsze od oczekiwań pieniądze, a zjawi się ktoś kto ci zaproponuje gotówkę za inne rzeczy, to wiadomo, że rolnicy będą woleli uprawiać coś co jest łatwiejsze i zyskowniejsze – tłumaczy w rozmowie z Bloombergiem Ciro Alfonso Ramirez, który przewodzi Kolumbijskiej Narodowej Federacji Hodowców Kawy.
W ubiegłym roku obszar przeznaczony na uprawę liści koki wzrósł o 3,2 procent. Znaczniej szybciej niż tereny przeznaczone na uprawę kakaowca. Co prawda w 2011 r. produkcja koki spadła o 1,4 procent do 345 ton sześciennych, jednak produkcja kakao spadła o 9,8 procent.
Nacisk na ograniczenie produkcji koki przyczynił się do ograniczenia finansowania Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC). Dzięki temu poprawiło się bezpieczeństwo w kraju, co z kolei sprowadziło do Kolumbii zagraniczne inwestycje.