Przyczyny zwolnienia to coraz gorsza sytuacja globalna, oczekiwania co do dewaluacji hrywny i obawy przed wyborami do parlamentu, które odbędą się 28 października.
Hamulcem do wzrostu jest bez wątpienia spadek cen surowców, które są głównym źródłem dochodów z eksportu. W sierpniu w branży metalurgicznej odnotowano spadek aktywności o 12 proc. w skali roku, co pociągnęło za sobą spadek produkcji przemysłowej o 7 proc. we wrześniu. Silnie odczuła to spółka węglowa Sadovaya, która zawiesiła operacje wydobywcze, tłumacząc się brakiem popytu (dziś jej kurs spadł o blisko 25 proc.). Coal Energy, druga spółka węglowa na warszawskim parkiecie, na razie się broni dłuższym terminem kontraktów.
Według szacunków banku inwestycyjnego Dragon Capital PKB Ukrainy w III kwartale spadł o 1,8 proc. Analitycy przewidują dalszy regres, a powrotu do wzrostu spodziewają się dopiero w połowie 2013 r. Ale to zależy w dużej mierze od polityki państwa, odnowienia linii kredytowej z Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz negocjacji gazowych z Rosją.
Nad Ukrainą wciąż ciąży widmo dewaluacji hrywny. Podkręca to koszty kredytów – obecne średnie stawki to 20-25 proc. rocznie, przy czym zerowa inflacja (lub nawet deflacja) oznacza, że realne koszty są równe nominalnym. Brak zaufania do banków wśród ludności odbija się na rozmiarze i terminie depozytów, które średnio składane są na zaledwie dwa miesiące.
Jak przekonują eksperci nie warto się spodziewać zmian polityki po wyborach parlamentarnych, które odbędą się 28 października. Według Wołodymyra Fesenko, szefa instytutu badawczego Penta, siły opozycyjne – Zjednoczona Opozycja uwięzionej byłej premier Julii Tymoszenko, partia UDAR słynnego boksera Witalija Kliczko, i ultraprawicowa Swoboda – mogą liczyć najwyżej na 170 z dostępnych 450 miejsc w parlamencie (plus 20-30 niezależnych).