Liście giełdowych wzrostów pod rządami kobiet przewodzi Chile z prezydent Michelle Bachalet u władzy. Indeks tamtejszej giełdy zyskał ponad 40 proc. Na drugim miejscu znalazła się afrykańska wyspa Mauritius pod rządami Ameenah Gurib – 32 proc., a na trzecim Litwa prezydent Dalii Grybauskaite – 30 proc.
Oczywiście jest wiele innych czynników stojących za giełdową hossą, ale jest faktem, że indeksy we wszystkich poza jednym w 14 krajach rządzonych przez kobiety rosły w tym roku szybciej niż S&P 500.
Z wcześniejszych analiz wynika, że spółki z kobietami na stanowisku prezesa lub z większym zróżnicowaniem płciowym w zarządach radziły sobie lepiej od rywali kierowanych przez samych mężczyzn.
Ekonomiczna i polityczna koniunktura w krajach rządzonych przez kobiety w dużej mierze zależy od tego, czy do władzy doszły same, czy też przy pomocy mężczyzn. Przykłady Argentyny Cristiny Kirchner czy Brazylii Dilmy Rousseff dowodzą, że kobiety słabo sobie radzą, gdy na prezydenckie stanowiska namaścili je popularni męscy poprzednicy.
Kilka najbardziej skutecznych kobiet w polityce doszło do władzy w krytycznych momentach. Margaret Thatcher wypłynęła podczas kryzysu społecznego w Wielkiej Brytanii, by pokierować głębokimi przekształceniami w gospodarce. Dalia Grybauskatie, określana mianem litewskiej żelaznej lady, wygrała wybory w 2009 r., kiedy kryzys finansowy wymagał od niej wyjątkowej ekonomicznej wnikliwości i stanowczego stanowiska wobec Rosji. Bachelet drugą kadencję piastuje urząd prezydenta i wdrożyła daleko idące reformy gospodarcze, a także pomogła zjednoczyć Chile podczas procesu i śmierci byłego dyktatora Augusto Pinocheta.