Perfekcyjna ucieczka Carlosa Ghosna

Były prezes Nissana, Mitsubishi i Renault twierdzi, że padł ofiarą spisku menedżerów oraz polityków. W sądzie już tego nie udowodni.

Publikacja: 13.01.2020 14:36

Aresztowanie Carlosa Ghosna w 2018 r. wywołało spore niedowierzanie, nie tylko w przemyśle motoryzac

Aresztowanie Carlosa Ghosna w 2018 r. wywołało spore niedowierzanie, nie tylko w przemyśle motoryzacyjnym.

Foto: Behrouz MEHRI/AFP

– Ja nie uciekłem przed sprawiedliwością, tylko przed niesprawiedliwością i prześladowaniem politycznym – zapewniał w środę, na konferencji prasowej w Bejrucie, Carlos Ghosn, były prezes sojuszu motoryzacyjnego Renault-Nissan-Mitsubishi. Dziesięć dni wcześniej w brawurowy sposób uciekł on z Japonii, umykając tamtejszym śledczym. Teraz oskarża wysokiej rangi menedżerów Nissana i japońskich polityków o skierowany przeciwko niemu spisek. Twierdzi, że to właśnie w wyniku tego spisku został 19 listopada 2018 r. aresztowany na lotnisku Haneda pod zarzutami zaniżania swoich dochodów i sprzeniewierzenia aktywów. Spędził w areszcie „wydobywczym" blisko cztery miesiące. Areszt kilkakrotnie mu przedłużano, przedstawiając mu nowe zarzuty. W międzyczasie pozbawiono go stanowisk w Nissanie, Mitsubishi i Renault. Człowiek, który był biznesowym celebrytą na skalę globalną, ryzykował to, że spędzi długie lata w japońskim więzieniu. Zdecydował się więc na desperacką ucieczkę.

Jak umknąć z Tokio

Carlos Ghosn to biznesmen prawdziwie „międzynarodowy". Ma libańskie korzenie, urodził się w Brazylii, a większą część kariery spędził we Francji oraz w Japonii. W 2001 r. został prezesem Nissana (będącego w sojuszu z francuskim koncernem Renault) i pomógł uratować tę spółkę. W 2005 r. stał się też prezesem Renault, a w 2016 r. dodatkowo szefem Mitsubishi. Stał się przez to najbardziej znanym zagranicznym menedżerem w Japonii. Jego popularność była tak wielka, że tworzono o nim nawet komiksy. Osiągając sukcesy, Ghosn narobił sobie jednak też potężnych wrogów. Teraz twierdzi, że wewnątrz Nissana zawiązał się spisek menedżerów niezadowolonych ze zbyt dużych francuskich wpływów w ich firmie. W konspirację mieli być zaangażowani: Hiroto Saikawa (prezes Nissana w latach 2014–2019, pracujący w tej spółce od 1977 r.), były wiceprezes Hari Nada, Hitoshi Kawaguchi, odpowiedzialny w Nissanie za relacje z rządem japońskim, Masakazu Toyoda, członek zarządu Nissana, oraz Hidetoshi Imazu, audytor tej spółki. Ghosn twierdzi, że działali oni w porozumieniu z japońskimi politykami. Nie wymienił jednak nazwisk tych polityków.

Na Ghosna zawzięli się prokuratorzy ze Specjalnej Jednostki Śledczej w Tokio. To specjaliści od ścigania „białych kołnierzyków". Gdyż już na nich zaczynają polować, to nigdy nie odpuszczają podejrzanym. W 99 proc. sprawy wnoszone przez nich do sądów kończą się wyrokami skazującymi. Zdołali oni wsadzić do aresztu m.in. dwóch byłych premierów. Mają wiele narzędzi, by łamać podejrzanych. Mogą ich na przykład przesłuchiwać bez udziału adwokata. Prokuratorzy starają się przede wszystkim, by podejrzany sam się obciążył, więc podczas przesłuchań próbują go wpędzać w różne prawne pułapki. I lubią korzystać z przecieków do mediów, pokazujących podejrzanych w złym świetle. Podejrzani o przestępstwa biznesowe są zaś w Japonii traktowani w aresztach ostrzej niż w USA czy Europie Zachodniej.

Ghosn siedział więc w nieogrzewanej (w mroźną tokijską zimę) celi o powierzchni 5 mkw. Słowo „siedział" jest tu jednak nieprecyzyjne, gdyż więzienny regulamin nakazywał mu stać przez cały dzień. (To pozwala strażnikom łatwiej monitorować aresztantów. Jeśli któryś z osadzonych usiądzie czy padnie nieprzytomny na matę, to jest traktowane jako jednoznaczny sygnał, że trzeba mu udzielić pomocy medycznej). W areszcie stracił ponoć 7 kg wagi i się rozchorował. Uniemożliwiano mu kontakty z rodziną, ale za to dostarczano anglojęzyczną prasę i książki. Jego żona Carole prosiła organizację Human Rights Watch o interwencję w jego sprawie.

Po wielu sądowych manewrach Ghosn w marcu 2019 r. wyszedł z aresztu za kaucją. (Potem go jeszcze w kwietniu na krótko wsadzono za kraty.) Zabrano mu paszporty i poddano nadzorowi. Nie mógł korzystać z internetu, a pod jego domem zainstalowano kamery. Pilnowali go detektywi wynajęci przez Nissana. Prawnicy Ghosna złożyli jednak skargę, że taki nadzór narusza prywatność ich klienta. Sąd się przychylił do ich wniosku, a to stworzyło warunki do tego, by Ghosn mógł realnie myśleć o ucieczce.

29 grudnia 2019 r. około godziny 14.30 czasu lokalnego Ghosn wyszedł ze swojej tokijskiej rezydencji. Twarz miał zakrytą maską chirurgiczną – co w Japonii nie jest niczym niezwykłym (noszą je osoby przeziębione). Według japońskiej telewizji NHK udał się stamtąd do hotelu Grand Hyatt, gdzie spotkał się ze współpracownikami. (Gdyby pojawił się tam godzinę później, to mógłby się natknąć na premiera Shinzo Abe oraz jego ochronę, co mogłoby uniemożliwić mu ucieczkę). O 16.30 wsiadł do szybkiego pociągu na tokijskiej stacji Shinagawa, a wysiadł po około trzech godzinach na stacji Shin-Osaka. Stamtąd wraz ze swoimi pomocnikami pojechał do hotelu w okolicach lotniska Kansai pod Osaką. Około godziny 22 dwóch mężczyzn wyszło z tego hotelu, wynosząc duże pudło na instrument muzyczny. Ghosn najprawdopodobniej był w środku. Na lotnisku Kansai pudło to nie zostało prześwietlone przez ochronę, bo było zbyt duże, by się zmieścić w maszynie rentgenowskiej. Zapewne kontrola bezpieczeństwa była tak słaba, gdyż ładunek szedł na pokład prywatnego odrzutowca. Samolot z Ghosnem na pokładzie wystartował o 23.30. Omijając Koreę Południową (mającą umowę o ekstradycji z Japonią), przeleciał ponad Rosją do Stambułu. Na tamtejszym lotnisku pudło z Ghosnem zostało przepakowane do innego prywatnego odrzutowca, który poleciał do Bejrutu. 30 grudnia świat obiegła wiadomość, że Ghosn po brawurowej ucieczce znalazł się w libańskiej stolicy. Ucieczkę prawdopodobnie zaplanował Michael Taylor, były żołnierz amerykańskich sił specjalnych będący specjalistą od odbijania zakładników. Według dziennika „Financial Times" zorganizowanie tej akcji miało kosztować 20 mln USD.

Ghosn jak na razie nie wypowiadał się na temat szczegółów swojej ucieczki, ale stwierdził, że różne doniesienia o jej kosztach są zwykle przesadzone. Zaprzecza również, by w tej akcji pomagała mu jego rodzina.

To nie koniec kłopotów prawnych

Ucieczka Ghosna została w Japonii odebrana niemal jak przyznanie się przez niego do winy. „On opierał się przeciwko osądzeniu przez japoński sąd, a jego czyn był niczym innym niż próbą ucieczki przed karą za jego własne przestępstwa" – mówi komunikat japońskiej prokuratury. „Człowiek, który przez wiele lat był prezesem Nissana i biznesmenem odnoszącym sukcesy na skalę globalną, zachował się w ten sposób? Jestem zbyt zszokowany, by to skomentować" – powiedział dziennikowi „Manichi Shimbun" anonimowy prezes jednej z japońskich dużych spółek.

Prokuratura jest mocno krytykowana za to, że dopuściła do ucieczki Ghosna. (Jej wcześniejsze działania wobec niego jak widać nie wzbudzają w Japonii szczególnych kontrowersji). Masako Mori, japońska minister sprawiedliwości, zapowiedziała już, że zostanie zaostrzony nadzór nad osobami zwolnionymi za kaucją. Będą one musiały nosić bransoletki elektroniczne. Ghosn pozostawił w Japonii m.in. swojego najbliższego współpracownika Grega Kelly'ego, który oczekuje tam na proces pod podobnymi zarzutami. Ucieczka zwierzchnika może negatywnie wpłynąć na wyrok w jego sprawie.

Ghosn przekonuje oczywiście, że jest niewinny, a jego problemy z prawem są skutkiem zmowy kilku japońskich menedżerów i polityków. Jednakże ma on problemy z prawem nie tylko w Japonii. Przyglądają się mu też francuscy prokuratorzy. W lipcu przeszukali jego willę. Zrobili to po tym, jak wewnętrzny audyt w Renault odkrył 11 mln euro wątpliwych wydatków dokonanych przez Ghosna, gdy był on szefem tego koncernu. We wrześniu Ghosn poszedł na ugodę z amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) w sprawie dotyczącej zaniżania przez niego swoich zarobków w okresie kierowania Nissanem. SEC uznał to za wprowadzanie inwestorów w błąd. Nałożył na niego 1 mln USD grzywny, na Nissana 15 mln USD, a na Grega Kelly'ego 100 tys. USD. Ghosn został też ukarany dziesięcioletnim zakazem zajmowania stanowisk kierowniczych w spółkach giełdowych. To de facto oznacza koniec jego kariery jako menedżera w przemyśle motoryzacyjnym. Trudno się też spodziewać, by jakiś koncern zatrudnił człowieka, za którym Interpol wydał międzynarodowy list gończy.

Swoboda podróżowania Ghosna jest też bardzo ograniczona. Musi unikać krajów, które mają umowy o ekstradycji z Japonią. Jego rodzinny Liban takiego porozumienia nie ma. W Libanie może kontynuować żywot biznesowego celebryty. Tamtejsza poczta wydała kiedyś znaczki z jego wizerunkiem. Był on też kiedyś typowany na prezydenta Libanu. Zaangażowanie się w libańską politykę mogłoby go co prawda wpędzić w dużo większe kłopoty niż te, w które wpadł w Japonii, ale być może mógłby jakoś pomóc pogrążonej w kryzysie gospodarczym i politycznym ojczyźnie. No, chyba że zadowoli go „odcinanie kuponów" od historii swojej niesamowitej ucieczki przed japońskim systemem sprawiedliwości. – On będzie walczył. To jest w jego DNA. Wykorzysta media, by opowiedzieć swoją historię, i spodziewam się, że napiszę książkę, która będzie się dobrze sprzedawała – prognozuje John Harris, były autor przemówień Ghosna. Tylko książkę? Taka ucieczka to dobry temat na film.

Gospodarka światowa
Dlaczego Boże Narodzenie świętujemy akurat 25 grudnia?
Gospodarka światowa
Kontrakty na kakao zyskiwały nawet mocniej niż bitcoin
Gospodarka światowa
Jak można wycenić Teslę i wpływy Muska. Czy wytrzymuje zderzenie z Nvidią?
Gospodarka światowa
Terapia szokowa trzykrotnego bankruta XXI wieku
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. wyróżniony Złotym Godłem Quality International 2024
Gospodarka światowa
Polityka może zaszkodzić gospodarce Francji. Czy Macron się zakiwał?
Gospodarka światowa
Minister Andrzej Domański stanie na czele ECOFIN-u. O co będzie walczył?