Banki centralne, które gwiżdżą na inflację

Strefa euro, Dania i Szwecja szybko nie rozstaną się z ultraniskimi stopami procentowymi. Japonia wręcz pragnie wyższych cen. „Gołębią" postawą potrafią też zadziwiać niektóre banki z rynków wschodzących.

Publikacja: 22.11.2021 14:25

Europejski Bank Centralny najprawdopodobniej jeszcze długo nie podniesie stóp procentowych. Zacieśni

Europejski Bank Centralny najprawdopodobniej jeszcze długo nie podniesie stóp procentowych. Zacieśniać politykę pieniężną może jednak, zmniejszając program QE.

Foto: Bloomberg

Epoka ultraniskich stóp procentowych się kończy – przynajmniej na sporej części rynków wschodzących. Najwyższa od wielu lat inflacja zmusiła do podwyżek stóp m.in.: Narodowy Bank Polski oraz jego odpowiedniki z Czech, Węgier i Rumunii. Zacieśniają politykę pieniężną również niektóre banki centralne z rynków rozwiniętych – na przykład Norges Bank czy Bank Centralny Islandii. Inwestorzy spodziewają się, że już w grudniu stopy może podwyższyć Bank Anglii i zastanawiają się, czy amerykański Fed zrobi to w drugiej połowie przyszłego roku, czy też może nieco wcześniej. Ale są też banki centralne, które wciąż trzymają się polityki ultraniskich stóp.

Niektóre z nich nie muszą ich podnosić, bo problem wysokiej inflacji ominął ich gospodarki. To Bank Japonii i Szwajcarski Bank Narodowy (SNB). Inflacja konsumencka w Szwajcarii wyniosła w październiku tylko 1,2 proc. r./r. To zbyt mało, by sprowokować choćby najmniejsze zacieśnianie polityki pieniężnej. Bardziej „jastrzębi" kurs szwajcarskiego banku centralnego byłby wręcz niepożądany, gdyż prowadziłby do umocnienia franka, a to uderzyłoby w eksporterów. SNB może więc jeszcze długo utrzymywać swoją główną stopę procentową na rekordowo niskim poziomie minus 0,75 proc. Tak samo nie zapowiada się, by Bank Japonii w przewidywalnej przyszłości podniósł swoją główną stopę procentową z poziomu minus 0,1 proc. Inflacja konsumencka w Kraju Kwitnącej Wiśni wyniosła przecież we wrześniu zaledwie 0,2 proc. r./r. Prawdę mówiąc, Bank Japonii od wielu lat próbuje inflację pobudzić i jakoś mu się to nie udaje. Choć wtłoczył do gospodarki ogromne pieniądze, to jedyną inflacją, jaką podsycił, jest wzrost cen akcji na giełdzie tokijskiej.

Bank Japonii oraz SNB to jednak przypadki szczególne. Obok nich istnieją jednak banki centralne, które utrzymują bardzo niskie stopy procentowe, bo uważają skok inflacji za tymczasowy (tak jak amerykański Fed) lub po prostu nie za bardzo mogą sobie na podwyżki pozwolić.

Europejskie bastiony

Inflacja i stopy procentowe od dłuższego czasu wywołują zmartwienia wśród inwestorów z rynku polskiego. W październiku inflacja HICP (czyli liczona według zharmonizowanego koszyka przez Eurostat) wyniosła w Polsce 6,4 proc. r./r. Obliczana według metodologii GUS była jeszcze wyższa – sięgnęła 6,8 proc. To zmusiło NBP do dwukrotnej podwyżki głównej stopy procentowej, o łącznie 1,15 pkt proc., do 1,25 proc. Zacieśnianie polityki pieniężnej zostało uznane przez wielu analityków za dosyć spóźnione – względem Czech i Węgier. Są jednak w Unii Europejskiej kraje, które potrzebują podwyżek stóp dużo bardziej niż Polska. Według Eurostatu inflacja HICP wyniosła w Estonii 6,8 proc. r./r., a na Litwie – aż 8,2 proc. W krajach tych obowiązuje jednak zerowa główna stopa procentowa Europejskiego Banku Centralnego. A nic nie zapowiada, by została ona w nadchodzących miesiącach podwyższona.

Decydenci z Frankfurtu pewnie w niewielkim stopniu zwracają uwagę na wzrost cen w takich małych gospodarkach, jak Litwa czy Estonia. Czy jednak mogą ignorować przyspieszenie inflacji w największych gospodarkach Eurolandu? W Hiszpanii inflacja HICP sięgnęła w październiku 5,4 proc., a przecież rok wcześniej kraj ten był pogrążony w deflacji. W Niemczech doszła już do 4,6 proc., a w całej strefie euro – do 4,1 proc. Jest więc już wyraźnie powyżej celu wyznaczonego przez EBC. Jak reaguje na to unijny bank centralny? Latem zaprzeczał, by skok inflacji był czymś więcej niż „tymczasową" niedogodnością wynikającą z zaburzeń w globalnych łańcuchach dostaw. We wrześniu wprowadził lekkie modyfikacje do programu QE. Być może w grudniu ogłosi wygaszanie pandemicznego programu skupu aktywów (nazywanego oficjalnie PEPP), tak by zakończył się on w marcu. „Stary" program QE nadal będzie jednak realizowany, a główna stopa procentowa jeszcze długo pozostanie zerowa.

– Pierwszej podwyżki stóp nie będzie w grze przed drugą połową 2023 r. – prognozuje Carsten Brzeski, ekonomista ING.

GG Parkiet

Oznacza to, że EBC po prostu przeczeka „tymczasowy" skok inflacji, mając nadzieję, że nie wymknie mu się ona spod kontroli. Utrzymuje on główną stopę procentową na obecnym poziomie już od 2016 r. Przed pandemią, w czasie względnej gospodarczej prosperity, nie palił się do jej podnoszenia, by nie zaszkodzić ożywieniu w krajach z peryferii Eurolandu. Nie chciał prowokować wzrostu rentowności obligacji tych państw, bo groziłoby to nowym kryzysem zadłużeniowym. W wyniku obecnego kryzysu zadłużenie krajów strefy euro wzrosło jeszcze bardziej. EBC może więc utrzymywać niskie stopy przez wiele lat – niezależnie od inflacji. A Hiszpanie i Litwini niech się po prostu przyzwyczają do wyższych cen...

Sytuacja w strefie euro uderza również rykoszetem w Danię, czyli kraj, który ma kurs walutowy powiązany z euro. We wrześniu duński Nationalbanken obniżył główną stopę procentową z minus 0,5 proc. do minus 0,6 proc. Zrobił to pomimo przyspieszającej inflacji (która wyniosła w październiku 3 proc. r./r.). Wyraźnie wolał obniżyć główną stopę procentową, niż przez kolejne miesiące męczyć się z interwencjami na rynku walutowym, w obronie powiązania kursowego korony duńskiej z euro. Trzeba mu jednak oddać sprawiedliwość, że w marcu pokazał swoje „jastrzębie" oblicze – podnosząc główną stopę z minus 0,6 proc. do minus 0,5 proc. W zeszłym roku dochodziła ona nawet do minus 0,75 proc.

W sąsiedniej Norwegii bank centralny co prawda podniósł w sierpniu główną stopę procentową z 0 proc. do 0,25 proc., ale tempo zacieśniania polityki pieniężnej jest tam dosyć skromne, jak na inflację wynoszącą w październiku 3,5 proc. r./r. Być może więc do kolejnej podwyżki dojdzie we wrześniu. Stoicką postawą wykazuje się też szwedzki Riksbank, utrzymując główną stopę procentową na poziomie 0 proc. przy inflacji wynoszącej w zeszłym miesiącu 2,8 proc. Analitycy spodziewają się, że może ona nie zostać zmieniona aż do 2024 r.

– Inflacja powyżej celu i „jastrzębi" zwrot innych banków centralnych mogą jednak sprawić, że nieco zmniejszy on swoje „gołębie" nastawienie i przygotuje grunt pod redukcję sumy bilansowej w przyszłym roku – prognozuje David Oxley, analityk Capital Economics.

Wschodzące wyjątki

Również na rynkach wschodzących są banki centralne, które opierają się „jastrzębiemu" trendowi. Bank Izraela utrzymuje główną stopę procentową na poziomie 0,1 proc., ale pozwala mu na to stosunkowo silny szekel oraz inflacja na dosyć bezpiecznym poziomie 2,3 proc. Bank Tajlandii trzyma główną stopę na poziomie 0,5 proc., czy inflacji wynoszącej 2,38 proc. Większą brawurą wykazuje się Narodowy Bank Serbii, utrzymując główną stopę na poziomie 1 proc., pomimo że inflacja doszła do 6,6 proc. r./r. Zacieśnia on jednak politykę za pomocą stopy repo i operacji płynnościowych. No cóż, bałkańska fantazja...

Kraje ze stopami, które mogą przyprawić inwestorów o zawrót głowy

Obecnie krajem o najwyższej stopie procentowej na świecie jest Zimbabwe. Wynosi ona tam aż 60 proc. Na ostatnim posiedzeniu Banku Rezerw Zimbabwe została ona podniesiona z 40 proc. Bank centralny skłoniła do tej podwyżki przyspieszająca inflacja, która sięgnęła w październiku 54,5 proc. r./r., po tym jak we wrześniu wyniosła 51,6 proc. I tak jednak Zimbabwe zrobiło duże postępy, jeśli chodzi o wyhamowanie wzrostu cen. Rok temu inflacja wynosiła w tym kraju 401,7 proc. Bardzo wysoka główna stopa procentowa – wynosząca 56,86 proc. – obowiązuje również w Wenezueli. Realnie jest ona jednak ujemna, gdyż inflacja sięgała tam w październiku 1575 proc. r./r. Wenezuelska gospodarka w ostatnich latach mierzyła się z potężną recesją, hiperinflacją i serią „reform" walutowych. Na poziomie 38 proc. pozostaje od ponad roku główna stopa procentowa w Argentynie. Inflacja konsumencka przyspieszyła tam z 35,8 proc. r./r. w listopadzie 2020 r. do 52,5 proc. r./r. we wrześniu 2021 r., ale w październiku lekko wyhamowała do 52,1 proc. Ta gospodarka wielokrotnie już przechodziła przez okresy hiperinflacji. Kolejne miejsca pod względem wysokości stóp procentowych zajmują: pogrążony w wojnie domowej Jemen (27 proc.), Angola (20 proc.), Liberia (20 proc.), Sudan (18 proc.), Iran (18 proc.), pogrążone w chaosie Haiti (17 proc.), Sudan Płd. (15 proc.) i Turcja (15 proc.). Bank Centralny Republiki Turcji ciął już jednak w ostatnich miesiącach stopy procentowe trzykrotnie. Robił to, choć inflacja w Turcji zbliża się do 20 proc. r./r. Presja prezydenta Recepa Erdogana na luzowanie polityki pieniężnej wyraźnie jednak przeważyła. W naszym regionie, wysokie stopy mają m.in.: Gruzja (10 proc.), Białoruś (9,25 proc.), Ukraina (8,5 proc.), Rosja (7,5 proc.) i Armenia (7,25 proc.). HK

Gospodarka światowa
Scott Bessent będzie nowym sekretarzem skarbu USA
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka światowa
Najgorsze od miesięcy dane o PMI z zachodniej Europy. Możliwe duże cięcie stóp
Gospodarka światowa
Czy świat zaleje tańsza amerykańska ropa?
Gospodarka światowa
Przewodniczący SEC Gary Gensler rezygnuje ze stanowiska
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka światowa
Brytyjska inflacja nie dała się jeszcze zepchnąć pod próg
Gospodarka światowa
Czy cena uncji złota dojdzie w przyszłym roku do 3000 dolarów?