Po tym, jak Komisja Europejska uznała w minionym tygodniu za uzasadnione wszczęcie wobec Polski procedury nadmiernego deficytu, eksperci wyliczają, ile to może nas kosztować.
– Wpadnięcie w procedurę nadmiernego deficytu będzie miało dla Polski pewne konsekwencje. W praktyce oznacza to, że Polska zostanie zobowiązana do stopniowego zacieśniania fiskalnego w ciągu najbliższych czterech lub siedmiu lat – analizują ekonomiści Banku Citi Handlowy w poniedziałkowym „Citi Weekly”.
Jak mocno trzeba będzie ograniczyć deficyt
– Nowe unijne ramy fiskalne różnią się od tych obowiązujących poprzednio, szacunki think tanku Bruegel wskazują jednak, że jeśli powrót do odpowiedniego poziomu deficytu wymagany będzie przez cztery lata, to chodzi o dostosowania rzędu 0,8 proc. PKB rocznie – mówi nam Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego. – Jeśli będzie można iść mniejszymi krokami, a ścieżka zostanie wydłużona do siedmiu lat, to mowa o 0,5 proc. PKB rocznie – zaznacza Kalisz.
W każdym z tych przypadków mowa o sporych kosztach, liczonych w dziesiątkach miliardów złotych. Przy założeniu, że punktem odniesienia jest 2023 r., gdy nasz PKB wynosił ok. 3,4 bln zł, dostosowania mogą sięgać od 17 mld zł do 27 mld zł rocznie odpowiednio dla ścieżki siedmio- i czteroletniej. Za to w 2025 r. wartość PKB ma wynosić już niemal 4 bln zł i konieczna redukcja deficytu może już sięgać 2031 mld zł.