Prof. Ireneusz Dąbrowski, RPP: Nie będziemy pochopnie obniżali stóp

Polityka RPP będzie wyważona. Nie będziemy pochopnie obniżali stóp procentowych, ale też nie będziemy bez potrzeby utrzymywali ich na bardzo wysokim poziomie – mówi prof. Ireneusz Dąbrowski, członek Rady Polityki Pieniężnej.

Publikacja: 24.04.2023 18:35

Gościem Grzegorza Siemionczyka w poniedziałkowym wydaniu „Prosto z Parkietu” był prof. Ireneusz Dąbr

Gościem Grzegorza Siemionczyka w poniedziałkowym wydaniu „Prosto z Parkietu” był prof. Ireneusz Dąbrowski, członek Rady Polityki Pieniężnej. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

W marcu inflacja zmalała do 16,1 proc. rok do roku z 18,4 proc. w lutym. Czy znalazła się na drodze, która doprowadzi prosto do celu NBP, czyli 2,5 proc.?

Cel wynosi 2,5 proc. z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc. Ale wszystko wskazuje na to, że jesteśmy na kursie i na ścieżce obniżania inflacji. Najgorsze chwile mamy za sobą. Trzeba poczekać na kolejne dane, żeby zobaczyć, jak szybko inflacja będzie spadała. Wydaje się jednak, że przedsiębiorcy przestali już podnosić marże. To ważne, bo komponent marżowy w inflacji był większy niż komponent płacowy. Nie widzę dużego zagrożenia dla scenariusza z marcowej projekcji NBP (wskazywała na spadek inflacji do końca roku do około 7 proc. – red.).

Z tym, że inflacja będzie szybko malała, zgadza się zdecydowana większość ekonomistów. Wielu jednak wskazuje, że będzie to głównie efekt korekty cen na rynku energii i surowców rolnych. Tymczasem inflacja bazowa, nieobejmująca cen energii i żywności, przyspiesza. W marcu wyniosła 12,3 proc. rok do roku po 12 proc. w lutym. Inflacja nie jest wcale pod kontrolą?

Inflacja jak najbardziej jest pod kontrolą. Głównym jej wskaźnikiem jest CPI – do niego się odwołujemy. W okresie postpandemicznym praktycznie dwukrotnie wzrosła rentowność sprzedaży przedsiębiorstw. Można powiedzieć, że przedsiębiorstwa na wszelki wypadek podniosły ceny bardziej, niż powinny. Ale widać, że te zewnętrzne szoki wygasają, a marże wracają do pewnego stanu równowagi.

Realne płace w Polsce maleją od jesieni ub.r., a mimo to przedsiębiorstwa nie skarżą się na barierę popytu. To sugeruje, że w Polsce utrzymują się wciąż warunki pozwalające firmom na przerzucanie wzrostu kosztów na ceny konsumenckie…

Istnieją, ale się zmniejszają. I to właśnie widać po zachowaniu marż. Od kilku miesięcy widzimy stabilizację marż, a nawet ich delikatny spadek. To oznacza, że bariera popytu już się pojawiła. Wskazuje na to spadek sprzedaży detalicznej.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy w zaleceniach po ostatnim tzw. przeglądzie polskiej gospodarki, przeprowadzonym pod koniec marca, napisał, że NBP powinien być gotowy do podniesienia stóp procentowych, żeby inflacja wróciła do celu do końca 2025 r.

Jako Rada Polityki Pieniężnej jesteśmy gotowi podnosić stopy procentowe, jeśli będzie taka potrzeba. Na razie jej nie widzimy. Sądzimy, że wcześniejsze podwyżki stopy referencyjnej NBP do 6,75 proc. wciąż oddziałują na gospodarkę.

Co musiałoby się stać, żeby RPP uznała podwyżkę stóp za konieczną?

Musiałoby się zdarzyć coś, co kazałoby nam przypuszczać, że ścieżka powrotu inflacji do celu będzie wydłużona. To mogłoby być coś, co podniosłoby gwałtownie oczekiwania inflacyjne, wpłynęło na wzrost płac. Ale na razie cała gospodarka zachowuje się zgodnie z teorią: podniesienie stóp procentowych powoduje osłabienie popytu, spadek PKB i ochłodzenie na rynku pracy – choć na szczęście nie tak silne, żeby spowodować masowe bezrobocie. I to powoduje powrót inflacji do celu. Jak już będziemy blisko, to będziemy mogli myśleć o obniżaniu stóp.

W styczniu mówił pan, że przestrzeń do obniżki stóp pojawi się prawdopodobnie już pod koniec br. W kolejnych miesiącach był pan już ostrożniejszy. Moment pierwszej obniżki odsunął się w czasie?

W kolejnych miesiącach tylko uściśliłem swoją styczniową ocenę, ale jej nie zmieniłem. Wciąż uważam, że pewna przestrzeń do obniżki stóp procentowych może się pod koniec roku pojawić. Podkreślam jednak, że to nie będzie pochopna obniżka. Ona będzie dobrze przemyślana.

Na rynku finansowym utrzymują się oczekiwania na obniżkę stóp procentowych pod koniec br. Główne banki centralne, jak Fed, starają się takie oczekiwania studzić, bo one same w sobie oznaczają, że warunki finansowe w gospodarce się rozluźniają. Oczekiwania pod adresem RPP nie przeszkadzają państwu w realizacji mandatu?

Podkreślam, że jakiekolwiek obniżki stóp procentowych nie mogą być pochopne. Jasno mówimy, że zrobimy wszystko, aby sprowadzić inflację do celu NBP. Nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Nie będziemy jednak ortodoksyjni w tym sensie, że nie będziemy dążyć do tego, żeby realna stopa procentowa była dzisiaj dodatnia. RPP będzie prowadziła wyważoną politykę pieniężną.

Nie będziemy na siłę obniżali stóp ani utrzymywali ich bez potrzeby na bardzo wysokim poziomie. Będziemy analizowali dane, a jeśli wydarzy się coś negatywnego, to może wrócimy do podwyżek. Na razie nic takiego się nie wydarzyło.

W jakich okolicznościach uzna pan, że nadszedł moment na obniżkę stóp? Ile musiałaby wynosić inflacja?

Sam poziom inflacji nie jest krytyczny. Ważne jest to, jak szybko inflacja spada i jak wyglądają procesy w realnej gospodarce. Sytuacja, w której inflacja spadnie, ale procesy dezinflacyjne się zatrzymają, będzie czymś innym niż sytuacja, w której inflacja spadnie mniej, ale procesy dezinflacyjne będą wciąż wyraźne.

Gospodarka krajowa
Produkcja przemysłowa znów mocno rośnie. Nowe dane GUS mocno zaskoczyły
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka krajowa
Członek RPP rewiduje stanowisko ws. obniżki stóp procentowych
Gospodarka krajowa
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami
Gospodarka krajowa
Inflacja nie daje o sobie zapomnieć
Gospodarka krajowa
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp
Gospodarka krajowa
Trzy kraje w UE z wyższą inflacją niż Polska. Energia drożeje wyjątkowo mocno