Inne dane, które opublikował w piątek GUS, zdają się potwierdzać,
że jak dotąd spowolnienie gospodarcze w Polsce nie uderzyło mocno w rynek
pracy. Stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w październiku 5,1 proc., tak
jak we wrześniu i w zgodzie z przeciętnymi szacunkami ekonomistów ankietowanych
przez „Parkiet”. W porównaniu do października 2021 r. stopa ta zmalała o 0,8
pkt proc. To jej najmniejszy spadek w ujęciu rok do roku od listopada ub.r.
Symptomem ochłodzenia na rynku pracy jest coraz mniejsza
liczba ofert napływających do urzędów pracy. W październiku pracodawcy złożyli
zaledwie 88,5 tys. nowych ofert, najmniej od grudnia 2020 r. i o 27 proc. mniej
niż przed rokiem. W rezultacie na koniec miesiąc w urzędach było 65 tys. ofert
pracy, o 20 proc. mniej niż rok wcześniej.
„Październikowe dane dotyczące bezrobocia rejestrowanego
potwierdzają stabilną, wciąż bardzo korzystną sytuację na rynku pracy. Stopa
bezrobocia utrzymuje się na historycznie niskim poziomie” – napisali w
komentarzu ekonomiści z Banku Ochrony Środowiska. Jak podkreślili, spowolnienie
gospodarcze jest faktem i przejawia się m.in. osłabieniem popytu na
pracowników. Mimo to, według nich nie należy oczekiwać w kolejnych miesiącach
wyraźnego wzrostu stopy bezrobocia (oczyszczonej z wpływu czynników
sezonowych). Na koniec 2022 r. wyniesie ona ich zdaniem 5,2 proc., a na koniec
2023 r. 5,6 proc.
„Czynnikiem, który pomimo słabszej sytuacji gospodarczej
będzie ograniczał skalę spadku zatrudnienia i wzrostu bezrobocia w przyszłym
roku jest strukturalny efekt ograniczeń po stronie podaży pracy. Do niedawna
jeszcze jedną z głównych barier rozwoju był brak pracowników. Choć już na
niższym miejscu, ten czynnik wciąż jest wymieniany przez pracodawców jako
problem. Z tego względu, o ile nie dojdzie do dużo silniejszego spowolnienia
aktywności, to pracodawcy będą zapewne ostrożnie ograniczali liczbę etatów” –
napisali analitycy z BOŚ.
Jak dotąd osłabienie koniunktury na rynku pracy widoczne
jest głównie wśród mniejszych podmiotów. W samym sektorze przedsiębiorstw,
który obejmuje firmy z co najmniej 10 pracownikami, przeciętne zatrudnienie
(tzn. przeliczone na pełne etaty) w październiku wzrosło o 7 tys. etatów, co
jest w tym okresie roku bardzo dobrym wynikiem. W poprzednich dwóch miesiącach
przeciętne zatrudnienie zmalało wprawdzie łącznie o 14 tys., ale liczba
pracujących wzrosła o 5 tys. osób. Łącznie w minionych trzech miesiącach ta
ostatnia podskoczyła o 16 tys. osób. Spadek przeciętnego zatrudnienia i
jednoczesny wzrost liczby pracujących wskazuje na zmiany czasu pracy, a nie na
falę zwolnień.
Niezależnie od tego, co rzeczywiście dzieje się na rynku
pracy, gospodarstwa domowe tracą pewność zatrudnienia. W listopadzie już ponad
51 proc. gospodarstw domowych oczekuje, że w horyzoncie roku zwiększy się
poziom bezrobocia. Jeszcze w sierpniu ten odsetek wynosił niespełna 32 proc.
Obawy przed utratą pracy przekładają się negatywnie na skłonność gospodarstw
domowych do konsumpcji. Mogą również ograniczać ich żądania płacowe. Analitycy
z Polskiego Instytutu Ekonomicznego zauważyli na Twitterze, że na dynamikę
wynagrodzeń negatywnie wpływała będzie także malejąca liczba nowych ofert
pracy. „Utrudni to zmienianie pracy w celu otrzymania podwyżki” – napisali.