W tym roku można powiedzieć, że zjawisko to również wystąpiło. Przy czym zupełnie inaczej wygląda to w USA, a inaczej w Europie.
W USA wskaźnik S&P 500 po środowej sesji spadał około 9 proc. od szczytu, co jest całkiem przyzwoitą korektą w długoterminowym trendzie. Zakładając, że nie mamy do czynienia z bessą, tego rzędu spadki zwykle były niezłymi momentami do dokupowania przecenionych akcji. W USA część spółek zanotowała już wyraźnie dwucyfrowe spadki. A jednym z najbardziej medialnych przykładów jest Tesla, która od szczytu w grudniu straciła 50 proc., a tylko od połowy lutego 30 proc.
Jednocześnie pesymizm w stosunku do akcji amerykańskich wyraźnie wzrósł, a zwykle jest to sygnał kontrariański. Z kolei w Europie ów słabszy okres dla akcji oznaczał w zasadzie zatrzymanie wzrostów i pewne wahania wpisujące się w trend boczny. Dotyczy to takich indeksów jak DAX, jak również naszych krajowych. Warto zaznaczyć, że sWIG80 w ostatnich dniach zanotował nowe rekordy. Polskim akcjom zdecydowanie sprzyja silny złoty i cały czas oczekiwanie na zakończenie konfliktu w Ukrainie. Plusem jest także swoiste przebudzenie się Europy w postaci zapowiedzi wyższych wydatków na inwestycje technologiczne oraz związane z obronnością.