We wrześniu deficyt Polski na rachunku obrotów bieżących wyniósł niespełna 1,6 mld euro, po ponad 3,3 mld euro w sierpniu – podał w poniedziałek NBP. Takiego wyniku nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie szacowali, że deficyt zmalał do 2,9 mld euro z 4 mld euro w sierpniu (ten ostatni wynik NBP zrewidował). Dzięki tej niespodziance saldo obrotów bieżących z ostatnich 12 miesięcy poprawiło się we wrześniu po raz pierwszy od kwietnia 2021 r. Jak wyliczyli ekonomiści z PKO BP, deficyt zmalał do 3,7 proc. PKB z 3,8 proc. po sierpniu.

Do poprawy w bilansie obrotów bieżących, który stanowi miarę szeroko rozumianej równowagi zewnętrznej gospodarki, przyczyniła się m.in. poprawa salda handlowego. Deficyt w obrotach towarowych zmalał we wrześniu do około 2 mld euro z 2,6 mld euro w sierpniu, a nadwyżka w międzynarodowej wymianie usług zwiększyła się do 2,7 mld euro z niespełna 2,4 mld euro miesiąc wcześniej.

Wartość eksportu towarów wzrosła we wrześniu o 25,5 proc. rok do roku, po 26,7 proc. w sierpniu, a wartość importu towarów zwiększyła się o 28,9 proc. rok do roku po 28,7 proc. miesiąc wcześniej. Dla porównania, ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie szacowali, że dynamika eksportu wyniosła 22,2 proc., a dynamika importu 25,2 proc.

W komentarzu do poniedziałkowych danych NBP podkreślił, że szybki w ujęciu nominalnym wzrost eksportu i importu to wynik wysokiej inflacji. W ujęciu realnym zmiany są znacznie mniejsze (od kilku miesięcy widać efekty wygasania zaburzeń w międzynarodowych łańcuchach dostaw, co wspiera realny eksport branży motoryzacyjnej). Jednocześnie szybciej drożeją towary, które Polska importuje, przede wszystkim surowce, niż te, które eksportujemy. Ekonomiści z NBP szacują, że gdyby nie ta niekorzystna zmiana „terms of trade”, to Polska – tak jak przed 2021 r. – miałaby wciąż nadwyżkę w obrotach bieżących.