Wczoraj minął termin ogłaszania wysokości wzrostu płac w przedsiębiorstwach zatrudniających ponad 50 osób, w których działają związki zawodowe. Z wyznaczonego w ustawie budżetowej 8 proc. jako maksimum nie skorzysta prawie nikt. Po raz pierwszy w historii wiele spółek wprowadza zasadę „zero procent”. W poprzednich latach ustawowy wskaźnik dość często przekraczano, bo związkowcy traktowali go jako minimum.
[srodtytul]3–4 proc. i więcej?[/srodtytul]
Kto dostanie podwyżki? W zatrudniającym około 5 tys. osób Ruchu decyzję o wysokości podwyżek podejmował zarząd, bo w czasie negocjacji ze związkami do porozumienia nie doszło. – Płace wzrosną w tym roku u nas o 4 proc. – informuje Oktawian Jaworek, szef biura relacji inwestorskich spółki.
O 3 procent płace wzrosną w sieci sklepów Tesco. – Porozumieliśmy się z największym związkiem zawodowym w naszej firmie – NSZZ „Solidarność”, do którego należy około 3 tys. pracowników. Wzrost wynagrodzenia zasadniczego dla pracowników podstawowych w sklepach wyniesie 3 proc., od 1 lipca 2009 roku. Dla pozostałych pracowników w sklepach, w tym dla kadry kierowniczej, przyrost wynagrodzeń wyniesie do 3 proc. – mówi Przemysław Skory z biura prasowego Tesco Polska. Rok temu podwyżki wyniosły kilkanaście procent w zależności od stanowiska.
Z kolei PGNiG ogłosiło wczoraj, że podwyżki wyniosą 3,5 proc. Prezes Michał Szubski tłumaczy, że na więcej nie pozwala kondycja finansowa spółki oraz ogólna sytuacja na rynku. Związki zawodowe weszły z zarządem w spór zbiorowy i domagają się ustalenia wskaźnika przyrostu wynagrodzeń na poziomie 11 proc. w skali roku, w tym 5,5 proc. do wykorzystania w pierwszym półroczu.