Proponowane zmiany dotyczą nie tylko kursów walut, po jakich przeliczane są zobowiązania. Ministerstwo Finansów chce też, aby pożyczone, ale niewydane, spoczywające na kontach fiskusa pieniądze były odliczane od ogólnej kwoty zadłużenia.
Strach przed 55 proc.
Wszystko po to, aby ustrzec się przed przekroczeniem kolejnego progu ostrożnościowego na poziomie 55 proc. długu w relacji do PKB. To bowiem nakładałoby na rząd konieczność likwidacji deficytu w budżecie i wdrażania działań oszczędnościowych.
MF używa też innych argumentów. – W tym roku moglibyśmy pożyczyć znacznie więcej z myślą o potrzebach pożyczkowych w przyszłym roku – wyjaśnił Dominik Radziwiłł, wiceminister finansów. – Sytuacja na rynkach była dobra, a my nie mieliśmy żadnych problemów ze sprzedażą naszych papierów. Jednak z uwagi na konieczność zaliczania tych pieniędzy do tegorocznego poziomu zadłużenia, ograniczaliśmy się. Wiceminister wyjaśnił, że gdyby można było wyłączyć z długu pożyczone w tym roku pieniądze, które nie zostały wydane i spoczywają na koncie, wówczas resort miałby większe pole manewru przy emisji papierów dłużnych. W ocenie Dominika Radziwiłła zmiana mogłaby wejść w życie dość szybko, ale zaczęłaby obowiązywać od końca 2012 roku. – Trzeba oswoić z tą koncepcją inwestorów, oni muszą mieć czas na przyzwyczajenie się do zmian – wyjaśnił wiceminister.
Celowe zabiegi?
Oceny ekspertów są zróżnicowane. Mirosław Gronicki, były minister finansów, twierdzi, że to wyłącznie księgowe zagranie. – Dla inwestorów i tak będzie się liczyć rzeczywiste zadłużenie wyliczane przez Eurostat. Cały świat bowiem przedstawia całkowite zobowiązania, bez żadnych wyłączeń, na podstawie kursu walut z końca roku.
Inni ekonomiści twierdzą jednak, że zmiany mogą ukrócić spekulacje naszą walutą. – Od dawna proponowaliśmy, aby przy przeliczaniu zadłużenia brać pod uwagę średnioroczny kurs złotego, bo przeliczanie wartości zadłużenia na podstawie kursu z ostatniego dnia roku nie ma sensu – komentuje Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Z kolei pożyczanie pieniędzy w sytuacji, gdy nasze papiery idą jak woda, z myślą o kolejnych gorszych latach jest jak najbardziej wskazane – mówi. Wskazuje jednak, że może być problem z wyłączeniem z zadłużenia tej części, której rząd nie wykorzysta w danym roku.