– Proces deregulacji lekko przyspieszył, ale poprzedni okres był tak koszmarny, że poprawa nie była szczególnie trudna do osiągnięcia – mówi Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP. – W ciągu 12 miesięcy od lipca 2017 r. liczba uchwalanych ustaw nieco spadła w porównaniu z okresem 2015–2017, a wśród niech zaczęły się częściej pojawiać takie, które ułatwiają prowadzenie biznesu.
Przede wszystkim chodzi o tzw. konstytucję biznesu, która m.in. wprowadza zasadę, że co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone. Na plus można też ocenić m.in. ustawę o zasadach wspierania nowych inwestycji, skrócenie okresu przechowywania akt pracowniczych i ich elektronizacji, czy wprowadzenie tzw. małego ZUS.
Z drugiej jednak strony rząd w ciągu ostatniego roku „produkował" także ustawy, które wprowadzały nadmierne obciążenia firm.
– Ustawa o zniesieniu limitu 30-krotności składek ZUS to ustawa, która jest sumą wszystkich grzechów polskiej legislacji: nierzetelnych konsultacji, tajności projektu, nadmiernego pośpiechu, braku koncepcji, nadregulacji – wylicza Pączka. – Została ona teraz zablokowana przez Trybunał Konstytucyjny, ale może wrócić.
Mało chlubnym hitem z ostatniego roku jest także zakaz handlu w niedziele. Ale najgorsze oceny Pracodawców RP zebrała nowelizacja ustawy o PIT. Wprowadza ona liczne rozwiązania tzw. antyoptymalizacyjne dla mniejszych firm, co samo w sobie już sporym utrudnieniem, a do tego nową daninę – tzw. podatek galeryjny.