Taki stan rzeczy trwa od ponad czterech tygodni. Niedźwiedzie rozgościły się na dłużej pomimo panującej zimy. Oznacza to, że ruchy wtórne można analizować już na tygodniowych wykresach.

Najsłabiej w tym zestawieniu wygląda DJIA. Przełamał on lokalny dołek z połowy listopada. Obecnie ma też problemy z wyjściem powyżej ważnej strefy podaży 43 400 punktów. W czwartek po raz trzeci to miejsce było testowane. Bez pokonania tego ograniczenia trudno będzie spoglądać dalej na północ. W przypadku S&P 500 i NDX szczyty można połączyć ukośną spadkową linią. Gdy utworzymy jej równoległego bliźniaka, powstanie kanał spadkowy, który idealnie opisuje te indeksy. Miejmy nadzieję, że jest to klasyczna formacja flagi. W przeciwnym przypadku trzeba będzie sięgnąć po tygodniowy wykres, aby szukać podobnych korekt. Najbliższa to spadki z wakacji ubiegłego roku. W osi poziomej były one podobne, ale zniosły 10 proc. wartości benchmarków. Obecna aktywność podaży to połowa tej wartości.

Podsumowując, za oceanem widać wyhamowanie trendu wzrostowego. Być może związane jest to z datą 20 stycznia i zaprzysiężeniem nowego prezydenta. Wszyscy czekają, czy lub ewentualnie które ze swoich obietnic wcieli w życie. Które będą pierwsze, a które odłożone w czasie. Czyżby poza aspektami prawa podaży i popytu oraz czynnikami fundamentalnymi należało w pierwszej kolejności brać pod uwagę czynniki polityczne?