Nawet wejście Żabki na parkiet nie poprawiło nastrojów pośród inwestorów instytucjonalnych. Na jeden nieudany debiut przypada kilka odwołanych IPO oraz spora liczba wezwań skutkujących delistingiem. Gdyby nie sektor bankowy temat hossy nad Wisłą praktycznie by nie istniał. Zdarzyło się kilka rodzynków, które zabłysły w pierwszej linii GPW. Mowa tu o spółkach z WIG30, takich jak CCC, Rainbow, XTB, Benefit Systems czy CD Projekt. Jednak prawie połowa spółek uznawanych za elitę polskiego rynku kapitałowego zaliczyła wpadkę. W czasach światowej hossy trzeba naprawdę się postarać, aby stracić połowę swojej kapitalizacji jak JSW.

Wszystkie podstawowe indeksy GPW wysyłają obecnie niepokojące sygnały. Zniżkujące maksima, ujemnie nachylona średnia 200-sesyjna oraz brak reakcji na pozytywne sygnały płynące z Wall Street. O ile początkowo ww. wskazania nie były brane poważnie, o tyle pod koniec roku zdają się przemawiać do inwestorów. Nawet fakt, że WIG30 swoje minimum roczne ustanowił w ostatnich tygodniach roku, pokazuje, jak słaby jest rynek nad Wisłą. Nie można wykluczyć, że 2024 r. przejdzie do historii jedynie jako okres odpoczynku w dalszej hossie. WIG broni się powyżej szczytów z 2021 r., a WIG20TR odbił się od strefy wsparcia. To sprawia, że nadzieja na kontynuację hossy wciąż się tli.