Średnia zwyżka benchmarku w tym punkcie to… niecały 1 proc. (licząc od lat 50. XX wieku). Trzeba jednak przyznać, że podobne wyniki udało się uzyskać w latach 1996 (reelekcja prezydenta Clintona reprezentującego demokratów) i 1976 (wygrana demokraty J. Cartera). Te dwa przypadki są dość optymistyczne, bo w pozostałej części roku S&P 500 zyskał wtedy odpowiednio ok. 9 proc. i 8 proc.
Rynkowi akcji sprzyja cały czas solidny wzrost gospodarczy, który wg najnowszych szacunków modelu Atlanta Fed może wynieść w trwającym II kwartale 3,5 proc. (dane zannualizowane), co w przeliczeniu na dane rok do roku dawałoby 3,3 proc., i byłby to wynik jeszcze nieco lepszy niż w poprzednich dwóch kwartałach. Oczywiście trzeba też brać pod uwagę, że rozpędzanie się amerykańskiego PKB trwa już szósty kwartał. Pierwsze chmurki na tym optymistycznym gospodarczym niebie już się pojawiają (stopa bezrobocia w kwietniu była w okolicy dwuletniego maksimum, niebawem poznamy dane za maj), a z czasem może ich przybywać wraz z kumulującymi się efektami ubocznymi najwyższych od 23 lat stóp procentowych.
Już na początku czerwca oczekiwana jest pierwsza w tym cyklu obniżka kosztów pieniądza w strefie euro. Tym samym zostałaby po raz pierwszy złamana niepisana reguła, zgodnie z którą EBC podąża za Fedem