Ale zanim do tego doszło sesje trwały w Europie. W Warszawie rosły duże i małe spółki (odpowiednio o 0,2 i 0,4 proc.). Spadały – o 0,8 proc. – firmy z mWIG40. Obroty nadal zniżkowały – tym razem o 345 mln do 1,118 mld zł. Adam Stańczak z DM BOŚ po sesji pisał: „W pierwszej fazie rozdania rynek poddał się presji walut, gdzie złoty osłabł na fali informacji, iż wniosek o odwołanie prezesa NBP został już przygotowany oraz słabości euro do dolara po faktycznej zapowiedzi czerwcowej obniżki ceny kredytu przez prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Finalnie złoty odrobił część strat do dolara razem z odbudowaniem się pary EUR/USD i z sesji, która groziła przesileniem technicznym udało się ugrać rozdanie konsolidujące WIG20 w ważnym punkcie wykresu. W istocie właśnie obraz techniczny jawi się jako najciekawszy element handlu. Podaż kolejny raz próbowała zepchnąć indeks poniżej poziomów, gdzie strefa wsparcia 2300-2290 pkt spotyka się z linią szyi formacji RGR i linią trendu, która prowadzi falę wzrostową od jesiennego dołka i kolejny raz popyt nie pozwolił na przesilenie. Symbolem porażki podaży się świece z dolnymi cieniami, które sygnalizują, iż cofnięcie WIG20 o 8 procent od szczytu hossy wyrysowanego w rejonie 2495 pkt i spadek o około 200 punktów aktywizuje popyt do kontry i gry pod wyczerpanie korekty. Stale zasadnym wydaje się założenie, iż wynik konfrontacji WIG20 z rejonem 2300 pkt zostanie przesądzony przez reakcje rynków na to, co w świat wyśle amerykański bank centralny i jak ukształtuje się relacja złotego z dolarem po wieczornym komunikacie FOMC”.
A Fed podniósł prognozy inflacji PCE na ten rok i dwa kolejne lata, podwyższył prognozy wzrostu PKB na ten sam okres i obniżył prognozy bezrobocia. Szef Fedu zaznaczył że inflacja spada, ale ciągle jest zbyt wysoka. Jak komentowano Fed pozostanie dość cierpliwy w stosunku do inflacji, aby osiągnąć miękkie lądowanie. Teraz rynek do końca roku spodziewa się trzech obniżek oprocentowania. Czy na pewno do pierwszej dojdzie już w czerwcu?
Powell jak zwykle zbyt wiele nie powiedział, ale rynek wie swoje. I inwestorzy wywindowali S&P 500 na szczyt wszech czasów. Wskaźnik na zamknięcie zyskał 0,9 proc., Nasdaq Composite poszedł w górę o 1,3 proc. Dzisiaj, po dniu przerwy, do gry wrócili Japończycy. Nikkei 225 po zwyżce o ponad 2 proc. ustanowił nowy rekord w dziejach giełdy.
Pod dyktando Fedu
Adam Anioł, BM BNP Paribas Bank Polska
Wczorajsza sesja na Starym Kontynencie przebiegała dość spokojnie w oczekiwaniu na wieczorne posiedzenie Fedu. Finalnie zgodnie z prognozami naszych ekonomistów, jak i szerokiego rynku, FOMC pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie (5,25-5,50%). Jednocześnie prezes Powell zasugerował, że aby redukcja stopy funduszy federalnych była właściwa, gremium musi nabrać większej pewności, że inflacja przesuwa się w stronę 2% celu. Obecnie niepewność dotyczy ścieżki w drugiej połowie roku, w związku z niższą bazą oraz rosnącymi cenami surowców. Jeśli chodzi o tzw. projekcję „dot plot” (wykres przedstawiający oczekiwania co do ścieżki stóp procentowych poszczególnych członków FOMC), nie zmieniła się ona istotnie od wersji grudniowej – gremium nadal oczekuje około trzech obniżek stóp procentowych po 25 pb. w tym roku. Jest to zakres zgodny z obecnymi prognozami rynkowymi. Zarówno nasi ekonomiści, jak i rynek oczekuje że start cyklu obniżek stóp procentowych nastąpi w czerwcu. Co istotne, rezes Powell zapowiedział także spowolnienie tempa redukcji sumy bilansowej, co było dodatkowym argumentem dla strony popytowej na rynku akcji podczas wczorajszej sesji. Finalnie S&P 500 zyskał blisko 0,90% notując nowy historyczny poziom (ATH). Nieco lepiej wypadł technologiczny Nsdaq 100 (+1,15%) – spółkom z tej grupy obniżki stóp procentowych sprzyjają w większym stopniu. Przekaz Fedu wspierał również rynki dłużne (spadek rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich nawet poniżej 4,25% podczas sesji), natomiast ciążył dolarowi (kurs EUR/USD wzrósł o ponad 0,5% i ponownie znalazł się powyżej 1,09.