Bacznie obserwowany przez nas wskaźnik PMI dla przemysłu strefy euro po raz trzeci z rzędu urósł (do 48,8 pkt), osiągając pięciomiesięczne maksimum. To zdecydowana odmiana względem trwającego niemal przez cały ubiegły rok konsekwentnego zjazdu PMI.
Zastanawiać się można natomiast nad tym, czy trwające od października odreagowanie na giełdach nie było przypadkiem zbyt spektakularne względem skali poprawy sygnałów z gospodarki. Podczas gdy PMI zdołał odrobić ok. 14 proc. wcześniejszego spadku, giełdowy indeks Stoxx Europe 600 w błyskawicznym tempie skasował przeszło połowę strat! Innymi słowy, oznaki poprawy w gospodarkach są nieproporcjonalnie małe w stosunku do rynkowego entuzjazmu. To może grozić większą zadyszką po spektakularnym początku roku. Szczególnie jeśli spojrzymy na krajobraz monetarny. Już na początku lutego EBC zaserwuje kolejną dużą podwyżkę kosztów pieniądza, windując stopę refinansową zapewne o 50 pkt baz., do niewidzianego od 2008 r. poziomu 3 proc. Przy ciągle za wysokiej (choć słabnącej) inflacji gwałtowne rozluźnienie sytuacji na rynkach finansowych jest jeszcze mocniejszym bodźcem dla banków centralnych do zacieśniania monetarnego. Przypomnijmy też, że od marca EBC ma dołączyć do amerykańskiego Fedu, jeśli chodzi o „zacieśnianie ilościowe” (QT). Oznaki poprawy trendów gospodarczych w Europie mogą cieszyć, ale rynki urosły nieproporcjonalnie mocno względem tych oznak.