Był to jednocześnie czwarty najsłabszy rezultat na przestrzeni ostatniego pół wieku. Czy historia oferuje jakieś wskazówki na temat rozpoczynającego się 2023 r. Wnioski są... mieszane. Optymista mógłby powiedzieć, że normą jest nie spadek, lecz raczej wzrost cen akcji – na przestrzeni pół wieku 78 proc. lat przyniosło zwyżkę S&P 500. Statystycznie lepiej mieć, niż nie mieć akcji w portfelu. Pesymista może z kolei argumentować, że słabe lata potrafiły występować w seriach. Najbardziej charakterystyczny przypadek to lata 1973–1974, gdy po spadku o 17,4 proc. potem S&P 500 zanurkował o prawie 30 proc. Z kolei gdy w latach 2000–2001 indeks stracił łącznie ok. 22 proc., w 2002 spadł jeszcze o 23 proc.

Równie mieszane są wnioski płynące z analizy makroekonomicznej. Z jednej strony dotychczasowe oznaki spowolnienia gospodarek są już w pełni zdyskontowane przez rynek akcji, ale z drugiej nie ma jasności, czy owo spowolnienie nie przerodzi się w głębszą recesję po największym od dekad szoku monetarnym. Tak samo mieszane są odczucia w oparciu o poziom wycen akcji na Wall Street. Z jednej strony prognozowany P/E w okolicach historycznej średniej pokazuje, że w odróżnieniu od sytuacji sprzed roku nie jest już drogo. A z drugiej, w trakcie recesji wyceny potrafiły zejść niżej...