Poranne osłabienie się złotego jest najmocniejsze od września. Wróciła zmienność, w ramach której polska waluta jest skrajnie wyceniana. Cross EUR/PLN dzisiaj osiągnął już zarówno wartość 4,71 jak i 4,78. Zagraniczni inwestorzy nerwowo reagują na wczorajsze wydarzenia, jakie miały miejsce w granicy polsko-ukraińskiej. Na pozostałych światowych parkietach panuje względny spokój, a w Azji handel jest lekko zdominowany przez sprzedających. Najmocniej traci Hang Seng Index (1,1%) i jest to jak na razie jedyny benchmark, który spadając przekroczył próg jednego procenta. Nieco zieleni widać w Tokio, jednakże zwyżka Nikkei 225 o 0,1% niknie na tle pozostałych indeksów. Ciekawie prezentuje się Shanghai Composite Index, który dotarł do strefy oporu. Dzisiaj azjatyckim bykom zabrakło sił na wybicie poziomu 3155 pkt wyznaczonego przez sierpniowe minima z 2022 r.
Pomimo wysokiego wykupienia, DAX zdołał wczoraj ustanowić nowe, lokalne maksimum. Najbliższym oporem jest 14709 pkt, czyli poziom wyznaczony przez czerwcowy szczyt. Podejście pod niego w aktualnej formie może okazać się przedwczesnym atakiem ze względu na włożony wysiłek w odbicie się od tegorocznego denka. Indeks zyskał już ponad 20% i nie wykonał mocniejszej korekty od ponad miesiąca. Z drugiej strony właśnie charakter lokalnych zniżek pokazuje, że inwestorzy są mocno ukierunkowani na wzrosty i temat bessy mógł się już zakończyć. Średnia krocząca dwustusesyjna została już przerwana a na wykresie tygodniowym wykształciły się świeczki charakterystyczne dla rynku byka. Z drugiej strony mDAX i sDAX wciąż mają sporo pracy do wykonania. Druga i trzecia linia Deutsche Boerse radzi sobie całkiem nieźle w odrabianiu strat. Małe i średnie spółki zyskują wraz z DAX-em na wartości. Jednakże kluczowe opory są dopiero do zaatakowania. mDAX naruszył górne ograniczenie kanału spadkowego, ale w takich momentach jak obecnie nie można wykluczyć pułapki hossy.
Już trzeci raz z rzędu jankeskim bykom nie udało się zamknąć dnia powyżej 4000 punktów. S&P 500 wprawdzie w ciągu sesji zaatakował ten psychologiczny poziom, ale finisz wypadł kilka oczek poniżej. W strefie 4000 pkt znajduje się 61,8% zniesienia poprzedniej zniżki, co może tłumaczyć słabsze zachowanie indeksu szerokiego rynku. Do złamania układu bessy musi się jeszcze uporać z kilkoma podażowymi poziomami. Wkrótce powinno dojść do przetestowania średniej kroczącej z dwustu sesji, która w sierpniu zatrzymała lokalną szarżę byków. Do linii trendu spadkowego też jest jeszcze trochę miejsca dlatego też obecne problemy byków w pokonaniu bariery 4000 pkt dają do myślenia odnośnie do kondycji popytu.
Podczas hossy rynek lubi rosnąć na wykupieniu – ta sentencja od dawna znana jest bykom. Wskaźnik RSI, mierzący impet zmian cen, osiągnął dla WIG20 wartość przekraczającą poziom 80 punktów. Nawet podczas hossy w 2020 r. rynek nie był tak mocno wykupiony. Ani w 2017 r., kiedy to inwestorzy rzucili się na akcje po kilkuletnim okresie dekoniunktury. Natomiast szczyt w 2012 r. został osiągnięty w momencie, w którym RSI zbliżył się, ale nie przekroczył progu 80 punktów. Tak mocno wykupiony rynek jak obecnie obserwowany był ostatnio w 2005 r. oraz na początku wielkiej hossy z okresu 2003 – 2007. Jednakże prawie dwadzieścia lat temu, kiedy byki wkraczały na warszawski parkiet, to nie największe spółki były najmocniej przegrzane, ale te z drugiej i trzeciej linii. Patrząc na obecne zachowanie się mWIG40 oraz sWIG80 można mieć obawy, czy obecna zwyżka jest zalążkiem nowej fali hossy czy może jedynie nadrabianiem zaległości przez zagranicę wobec polskich akcji. MSCI Emerging Markets mocno zyskuje na wartości w ostatnich tygodniach, ale po silnych spadkach z ostatnich miesięcy, obserwowane wzrosty jak na razie posiadają elementy korekty w bessie. A WIG20 właśnie zaczął się mierzyć z ruchomym oporem, czyli średnią kroczącą z dwustu sesji. Jej pokonanie na wykupionym rynku w obecności tygodniowej luki hossy, może okazać się zbyt trudne dla optymistów.
Jedna rakieta przypomniała światu o wojnie
Patryk Pyka, DI Xelion
Przebieg wtorkowej sesji na GPW schodzi na drugi plan w obliczu groźnego incydentu, który wczoraj miał miejsce w polskiej miejscowości Przewodów w województwie lubelskim, gdzie odnotowano eksplozję wywołaną najprawdopodobniej uderzeniem zabłąkanego pocisku rakietowego. Podczas zmasowanego ataku na Ukrainę wojska rosyjskie wystrzeliły we wtorek rekordową liczbę pocisków i jak wskazują eksperci – wiele wskazuje na to, że jeden z nich w sposób niezamierzony spadł na teren polskiej miejscowości znajdującej się nieopodal granicy z Ukrainą. Zgodnie z przekazem premiera M. Morawieckiego, Polska prowadzi analizy w zakresie użycia art. 4 paktu NATO, które sprowadzają się do podjęcia niezwłocznych konsultacji w ramach sojuszu.