W efekcie rynek mógł schować się w scenariuszu klasycznym dla pierwszych piątków miesiąca, w którym sesja dzieli się na senne oczekiwanie na raport Departamentu Pracy i solidarne ze światem ożywienie po 14:30. Dlatego pierwsze godziny sesji nie miały grama historii. Rynek dryfował razem z indeksami europejskimi i futures na amerykańskie średnie, by dopiero po danych ożywić się odpowiadając na impulsy z otoczenia. Z perspektywy końca sesji widać, iż finał był jednak bardziej zaskakujący niż wskazywać mogła odpowiedź Wall Street na dane z USA. Kosmetycznie większy od prognoz wzrost liczby miejsc pracy poza rolnictwem wywołał nerwową reakcję Wall Street. W efekcie po otwarciu indeksy amerykańskie spadały od 2 procent do 3 procent sygnalizując, iż ciche oczekiwania rynku były niższe, a nadzieje na raport przyspieszający zwrot w polityce monetarnej w USA stale mocno wbudowane w ceny. Jednak inne segmentom rynku daleko było do takiej reakcji.
Dolar był słabszy wobec euro, co przełożyło się na wzrostową końcówkę tygodnia w wykonaniu złotego. Również ropa reagowała raczej wzrostem na wydawałoby się recesyjne strachy, w kontekście których operowały akcje w USA. WIG20 skończył sesję spadkiem o ledwie 0,89 procent, co było wynikiem czytelnie lepszym od spadku S&P500 czy cofnięcia niemieckiego DAX-a o 1,59 procent. Relatywna siła rynku kryje się głównie w odpowiedzi na kondycję złotego, więc dopiero kolejne sesje pokażą, czy rynek zbuduje coś więcej na poprawnej na tle świata postawie w trakcie sesji piątkowej. W perspektywie tygodniowej rynkowi udało się ugrać zwyżkę WIG20 o 1,98 procent, co przekłada się na przerwanie serii trzech spadkowych tygodni i daje wzrostowe otwarcie miesiąca oraz kwartału. Z perspektywy technicznej pierwszy tydzień października przynosi wskazanie, iż w rejonie 1400 pkt. układ sił w WIG20 jest zdominowany przez równoważenie się popytu z podażą, co przekłada się na konsolidację nad minimami bessy i przymus czekania na kolejny ruch rynku.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych