WIG20 finiszował 2,15 proc. pod kreską, a WIG stracił ponad 2 proc. Licząc od początku roku główne wskaźniki pogłębiły tegoroczną stratę odpowiednio do 25 proc. i 23 proc. Do pozbywania się akcji przekonały inwestorów fatalne nastroje panujące na pozostałych rynkach akcji, na których zdecydowanie więcej mieli do powiedzenia sprzedający. Fala wyprzedaży objęła w pierwszej kolejności azjatyckie parkiety (z wyjątkiem Chin), by potem dotrzeć do Europy. Kolor czerwony przeważał zarówno na zachodnioeuropejskich giełdach, jak i rynkach z naszego regionu. Spadki nabrały tempa, gdy do gry włączyli się amerykańscy inwestorzy, którzy również poddali się negatywnym nastrojom. W efekcie początek notowań przyniósł solidną korektę indeksów na Wall Street, co pociągnęło za sobą w dół pozostałe rynki. Poczynaniami inwestorów na giełdach rządzą coraz większe obawy związane z recesją, która może być jednym z negatywnych skutków walki banków centralnych z szalejącą inflacją. Taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy m.in. w USA.

W Warszawie wyprzedaż mocno odczuli posiadacze akcji dużych spółek z WIG20, z których prawie wszystkie znalazły się na celowniku sprzedających. Biorąc pod uwagę zasięg czwartkowych spadków, negatywnie wyróżniły się walory KGHM, którego przecenę pogłębiły spadki cen miedzi. Ceny tego metalu w całym II kwartale straciły blisko 20 proc. Chętnie pozbywano się również papierów banków. Sektorowy indeks WIG-banki, po spadku o ponad 3 proc. był bardzo blisko ustanowienia nowego tegorocznego dołka. Negatywnym nastrojom natomiast oparły się tylko walory Orange.

Przecena nie ominęła akcji małych i średnich spółek, których równie chętnie się pozbywano. W efekcie przeważająca większość firm z szerokiego rynku akcji zakończyła notowania na minusie.