I nie przeszkodził w tym opublikowany godzinę wcześniej kolejny słaby raport z rynku pracy (znów ponad 600 tys. etatów na minus). Potem było już jednak tylko gorzej i nowe minima stały się faktem. Europejskie indeksy przez całą sesję falowały, ale na koniec spadły.
Widać, że nowojorscy inwestorzy byli zmęczeni ostatnimi zniżkami, które sprowadziły główne indeksy do nowych minimów - poziomów najniższych co najmniej od 1997 r. Uznali, że raport z rynku pracy, który okazał się tylko minimalnie gorszy od oczekiwań ekonomistów, jest dobrą wymówką do dźwignięcia zdołowanych wskaźników.
Zwyżki trwały jednak krótko, a przeszkodą do ich utrzymania stał się choćby niepochlebny raport analityków JP Morgan na temat Apple. Zdaniem specjalistów, koncernowi grozi pogorszenie wyników, bo recesja powoli zabija popyt na produkowane przez Apple iPody i inne gadżety. Raport ten miał zły wpływ na cały sektor technologiczny i sprawił, że Nasdaq Composite zachowywał się dużo gorzej niż pozostałe główne indeksy.
Zwyżki dotyczyły za to wybranych banków. Akcje Wells Fargo drożały o ponad 12 proc. po ogłoszeniu przezeń cięcia dywidendy w celu zaoszczędzenia gotówki. Odbijały notowania akcji Citigroup, przecenionych wcześniej do 1 USD. Drożały też akcje firm naftowych.W Europie Zachodniej notowania indeksów głównych rynków przed publikacją raportu z rynku pracy w USA?zjechały o ponad 1,5 proc. pod kreskę. Potem wyszły nawet na jeszcze większy plus. Ale ostatecznie skończyły piątek zniżkami rzźdu 1,5 proc. (z wyjątkiem Londynu), pogłębiając dołki.
Obawy o kondycję naszego regionu wpłynęły na ponad 6-proc. przecenę włoskiego banku UniCredit. W Londynie o ponad 17 proc. potaniały papiery koncernu Wolseley, największego światowego producenta urządzeń grzewczych, który ogłosił nową emisję, a o 11 proc. telekomu BT, ze względu na możliwe cięcie dywidendy.