Kolejny interesujący tydzień na warszawskiej giełdzie. Kolejny zakończony "na zielono". Jak tak dalej pójdzie, to posiadacze akcji wpadną w nałóg regularnego zarabiania pieniędzy. Wprawdzie szerokość rynku pozostawia wiele do życzenia, ale przez ostatnie dwa tygodnie można było na niektórych akcjach zarobić nawet kilkadziesiąt procent. Jak na bessę, to nieźle.
Sprawcą poprawy klimatu na światowych rynkach finansowych okazał się Citigroup. Prezes banku pochwalił się dobrymi wynikami w pierwszych miesiącach tego roku, zaskakując analityków, zwłaszcza tych, którzy przewidywali upadek amerykańskiego kolosa. Mocno przeceniony w ostatnim czasie sektor bankowy zyskał na całym świecie, również w Polsce.
Ciekawostką jest fakt, że nasza giełda wyprzedziła ogólnoświatową poprawę nastrojów. Trudno przewidzieć, jak długo nasi inwestorzy będą ignorować złe dane płynące z gospodarki amerykańskiej, ale wydaje się, że obecna siła polskiej giełdy jest nieprzypadkowa. Indeksy warszawskiej giełdy zaczęły spadać dużo wcześniej niż indeksy giełd zachodnich czy giełdy amerykańskiej, więc wzrosło prawdopodobieństwo wystąpienia dużej korekty bessy.
Poprawa koniunktury, a zwłaszcza duża siła naszej giełdy jest spowodowana również zmianą postrzegania Polski w oczach inwestorów zagranicznych. "Interwencje słowne" przedstawicieli rządu i prezesa NBP przyniosły skutek - złoty zaczął się gwałtownie umacniać. Nagle okazało się, że nasza gospodarka jest jedną z najlepszych w Europie (tuż za Finlandią), złotówka jest niedowartoś-iowana, a polskie akcje tanie.
Nie ma co się łudzić, że takie przeświadczenie będzie trwać wiecznie. Jak przyjdą spadki na Wall Street, to pewnie spadać będą również nasze indeksy. Niemniej jednak, zmiana postrzegania Polski może sprawić, że siła relatywna WIG20 nad S&P500 się utrzyma.