Trwający od poprzedniego wtorku do środy 7-sesyjny skok indeksu S&P 500 o 17,4 proc. był jednym z największych w historii. Amerykańskie akcje ostatnio podrożały tak znacząco w ciągu 7 sesji pomiędzy 31 sierpnia 1939 r. a 12 września 1939 r. S&P 500 zyskał wtedy 17,8 proc.
W ten właśnie sposób Wall Street "powitała" wybuch drugiej wojny światowej. Niestety, nie mam danych na temat zachowania giełd europejskich w tamtym okresie, ale podejrzewam, że ówczesny skok cen akcji na giełdzie nowojorskiej mógł zostać spowodowany realokacją kapitałów uciekających z zagrożonej wojną Europy.
Trzy podobne - większe niż 16,5 proc. skoki S&P 500 w ciągu 7 sesji - miały miejsce również na przełomie marca i kwietnia 1938 r. (reakcja na Anschluss Austrii?), w czerwcu 1939 r. (?) oraz na przełomie września i października 1938 r. (reakcja na porozumienia monachijskie?). Tego typu skoki cen akcji w USA pojawiły się podczas 62-proc. odbicia cen akcji, które rozegrało się pomiędzy marcem a listopadem 1938 r., a które nastąpiło po 55-proc. krachu S&P 500 z lat 1937-1938.
To załamanie sprzed 70 lat kończyło 5-letnie odreagowanie krachu z lat 1929-1932. Analogia do sytuacji na giełdach od 2000 roku jest uderzająca: krach z lat 2000-2002 to odpowiednik załamania z lat 1929-1932, 5-letnie odreagowanie 2002-2007 to odpowiednik wzrostów z lat 1932-1937, ostatni krach o 56,8 proc. (S&P) to odpowiednik załamania o 55 proc. z okresu marzec 1937 - marzec 1938.
Ta analogia pozwala nam umieścić się dokładnie w czasie: obecna sytuacja jest dokładnym odpowiednikiem sytuacji z drugiej dekady kwietnia 1938 r., kiedy to amerykański rynek odbijał się dynamiczną falą wzrostów, które trwała 10 sesji pomiędzy 31 marca a 18 kwietnia 1938 r. (S&P 500 +23,8 proc.).