Początkowo wydawało się, że widzą w tym bardzo pozytywny czynnik, ale już bilans trzech ostatnich notowań, który zamyka się zwyżką S&P?500 nie przekraczającą 1 proc., podaje w wątpliwość takie przypuszczenie.
Skala pozytywnej reakcji jest zbyt mała, by wyciągać wnioski, że w decyzji Rezerwy Federalnej rynek akcji widzi przełomowe wydarzenie, które z większym optymizmem pozwala myśleć o perspektywach poprawy koniunktury gospodarczej.
Patrząc realnie, wykup papierów wartościowych od banków mógłby być "lekiem na całe zło", gdyby problemy branży finansowej sprowadzały się jedynie do kłopotów z płynnością. Tak jednak nie jest. Skupowanie obligacji może spowodować, że banki będą miały więcej środków na akcję kredytową, ale ktoś musi się chcieć zadłużać. Konsumenci raczej w obecnych warunkach myślą o zdjęciu z siebie ciężaru zobowiązań.
Równocześnie banki będą się borykać z nowymi problemami, typowymi dla recesji, jak bankructwa przedsiębiorstw (wciąż jest ich niezbyt wiele, jak na skalę pogorszenia koniunktury gospodarczej), czy niewypłacalnością konsumentów (sygnalizował to ostatnio choćby American Express).
Taka perspektywa będzie skłaniać banki raczej do tworzenia "kapitałowej poduszki bezpieczeństwa", niż ekspansji kredytowej.To skłania do przekonania, że bariera 800 pkt dla S&P?500 zatrzyma odreagowanie na amerykańskim parkiecie. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że oznaczałoby to nie tylko zanegowanie silnego sygnału sprzedaży.