Neutralne otwarcie wczorajszej sesji na GPW wynikało ze zbilansowania obaw inwestorów przed zakończeniem serii wzrostowych sesji w USA oraz nadziei tych, którzy obstawiali dalszą poprawę nastrojów za oceanem. Rano byki dostały do ręki nowy argument - informację o planowanych zmianach w przepisach o zapasach paliw. W tej sytuacji spółki paliwowe w sposób naturalny zainicjowały ruch w górę, gdyż problem zapasów od dłuższego czasu negatywnie odbijał się na wycenach PKN Orlen i Lotosu. Do podtrzymania zwyżki na całym rynku potrzebne były jednak dodatkowe sygnały zza granicy i takie sygnały wczoraj się pojawiły. Po wcześniejszych, niepokojących sygnałach na temat gospodarki Niemiec, wczorajszy odczyt indeksu Ifo, chociaż minimalnie gorszy od oczekiwań, był przyjęty umiarkowanie pozytywnie. Najważniejsze jednak ostatnio są wieści z USA. Na temat planu Geithnera napisano już dużo i długo będą trwały dyskusje nad możliwością jego zrealizowania.
Sukces tego, kolejnego już, programu naprawy gospodarki może w znacznym stopniu zależeć od unormowania rynku nieruchomości. Tutaj pojawiają się pierwsze oznaki poprawy sytuacji. Wczoraj okazało się, że sprzedaż nowych domów przekroczyła oczekiwania, a ponadto wzrosły zamówienia na dobra trwałego użytku. Te wiadomości pozwoliły indeksom kontynuować zapoczątkowaną rano zwyżkę, a do spółek paliwowych dołączył praktycznie cały rynek.
Wracając do rynku nieruchomości, warto przypomnieć, że w styczniu, po raz pierwszy od długiego czasu wzrósł indeks cen domów. Jeśli zauważymy, że główne problemy światowej gospodarki powiązane są ze "złymi aktywami" (słowo "toksyczne" uważam za zbyt mocne), to kluczem do rozwiązania tego problemu mogą być właśnie ceny domów. Ewentualny sukces rynku uwolnionych z bilansów banków "złych aktywów" powinien być w znacznej mierze uzależniony właśnie od cen nieruchomości.Warto wspomnieć o obniżce stóp procentowych, gdyż lokaty bankowe zawsze stanowiły alternatywę dla inwestycji giełdowych.