Po ogłoszeniu wyników kwartalnych obawy świata finansowego, iż amerykanie mają poważne problemy z kredytami na kartach kredytowych potwierdziły się. Nie są one spłacane, siła nabywcza konsumentów drastycznie spada, co bezpośrednio uderza to w operatorów kart płatniczych (i sprzedaż detaliczną). Rynek uwzględnił już w cenach taki scenariusz spadkiem notowań do marca tego roku, ale wyniki American Express były znacznie gorsze od oczekiwań. Zmienność notowań spółki jest jednak imponująca. Minimum osiągnięte kilka tygodni temu było na poziomie 9,71 USD, a wczorajsze notowania spółki po znacznym spadku to 24,79 USD.
Logika inwestorów, którzy uważają, że z obecnych poziomów dalszy wzrost nie może być już realizowany bez sygnałów fundamentalnych przegrywała z przewagą popytu na akcje. "Za szybko, za mocno" można tylko od czasu do czasu usłyszeć w mediach. Takie stanowisko jest w mniejszości. Przeciwieństwem jest optymizm inwestorów, który sięgnął już poziomów sprzed spadków rozpoczętych w połowie zeszłego roku. Przekonanie graczy o nieuchronnych wzrostach przeważało. Koniec korekty wisiał w powietrzu, jednak gdy indeks kilka razy odbił się od przebitej linii trendu wzrostowego inwestorzy po długiej stronie rynku zrezygnowali. Wyprzedaż zniosła cały wzrost w ostatniej godzinie notowań.
Korekta jest więc nadal ważna, potwierdzają to dość niskie obroty. W przypadku przebicia przez amerykańskie indeksy wczorajszego poziomu minimum możemy oczekiwać spadków w kierunku dna z zeszłego tygodnia. Jednakże sytuacja techniczna indeksów zmienić się może dopiero po przełamaniu przeciętej linii trendu wzrostowego (to dla byków) lub po przełamaniu dna z zeszłego tygodnia (dla inwestorów grających na spadki).
GPW pozostaje mocniejsza od zachodnich indeksów. Nie dość, że utrzymujemy notowania znacznie ponad liniami wzrostowymi to do tego WIG wyznaczył wczoraj nowy maksymalny poziom notowań od początku trendu wzrostowego. Polskim indeksom potrzeba jednak kilku procent wzrostu, aby zakończyć korektę. Będzie się to równało z przebiciem długoterminowego trendu spadkowego przez WIG20.
Zwraca uwagę spekulacyjna siła kursu ropy. Informacje o fizycznym popycie nie usprawiedliwiają wzrostów. Tym samym można wysnuć hipotezę, iż to inwestorzy finansowi windują kurs swoimi zakupami.