Lepsze nastroje konsumentów w USA podtrzymały inwestorów na duchu

We wczorajszym komentarzu pisałem, że argumenty przemawiające za poważnym przesileniem na giełdzie są mało klarowne. Teza ta szybko znalazła potwierdzenie w kolejnych danych makroekonomicznych, których w tym tygodniu jest wyjątkowo dużo

Publikacja: 27.05.2009 01:59

Lepsze nastroje konsumentów w USA podtrzymały inwestorów na duchu

Foto: PARKIET

Dla pesymistów powodem do zmartwień stały się wczoraj dane o zamówieniach w przemyśle strefy euro. Zamówienia zmalały w marcu o 0,8 proc., podczas gdy oczekiwano wzrostu o 1 proc. Powtórzył się popularny w serwisach informacyjnych schemat interpretacji danych wypracowany dzień wcześniej, przy okazji publikacji indeksów instytutu Ifo.

Znów odczyt słabszy od oczekiwań okazał się powodem do narzekań, a przy tym znów w komentarzach przemilczane zostały kluczowe szczegóły. Po pierwsze, dane o zamówieniach dotyczą jeszcze marca, czyli są mocno opóźnione, a wiadomo przecież, że jeszcze w marcu silne były tendencje recesyjne. Po drugie, w ujęciu rocznym spadek zamówień i tak był mniejszy niż w lutym (26,9 proc. wobec 34,5 proc.), więc i tak widać poprawę.

Być może te niuanse sprawiły, że wyprzedaż na rynku trwała właściwie tylko do południa (w najgorszym momencie WIG tracił 1,3 proc.), a później zapał do pozbywania się akcji wyraźnie osłabł. Wreszcie tuż przed końcem sesji na odsiecz bykom przybyły dane o nastrojach konsumentów w USA. Indeks Conference Board skoczył do 54,9 pkt, osiągając ośmiomiesięczne maksimum. To dzięki tym danym WIG zakończył sesję symboliczną zwyżką o 0,05 proc. (WIG20 zyskał 0,42 proc.).

Kondycja konsumentów poprawia się nie tylko za oceanem. Podobny wydźwięk miały opublikowane również wczoraj kwietniowe dane o sprzedaży detalicznej w naszym kraju (które nie wywołały większej reakcji rynku – tradycyjnie dane z rodzimej gospodarki są dla inwestorów drugorzędne względem doniesień ze świata). Roczny wzrost sprzedaży o 1 proc. oznacza, że spadek zanotowany miesiąc wcześniej nawet nie zdążył się rozpędzić. Kryzysu w wydatkach konsumentów nie ma – jest co najwyżej powolny wzrost. A to oczywiście dobra wiadomość dla całej gospodarki.

W takiej sytuacji coraz trudniej zaprzeczać, że tendencje recesyjne na świecie i w Polsce poważnie osłabły, a czynniki fundamentalne zdecydowanie sprzyjają rynkowi akcji. Jest to główny argument przemawiający przeciw długotrwałej i głębokiej korekcie spadkowej.

Przeszkodą w takiej interpretacji sytuacji nie jest również (przynajmniej na razie) analiza techniczna. WIG zdołał wczoraj wybronić się przed sforsowaniem strefy wsparcia, o której pisałem w ostatnich dniach, a na którą składają się: lokalny dołek z 14 maja (28971 pkt), szczyt z 6 stycznia (28942 pkt) oraz szczyt z 14 kwietnia (28647 pkt – wszystkie wartości w ujęciu intraday). Jeśli kupujący okażą się wystarczająco wytrwali, to znów realny stanie się atak na tegoroczny szczyt (30306 pkt intraday), który od wczorajszego zamknięcia oddalony jest zaledwie o 5,3 proc.

[link=http://www.parkiet.com/temat/34.html]Czytaj komentarze giełdowe »[/link]

Giełda
Solidne wyniki Netflixa. Czy uspokoją nastroje na Wall Street?
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Giełda
Powolne uspokojenie po cłach
Giełda
Popyt wygrywa kolejny tydzień
Giełda
Świąteczny prezent dla inwestorów z GPW
Giełda
Mieszane nastroje w Ameryce, GPW z wyraźną przewagą nad Europą
Giełda
Warszawa nie wystraszyła się Jankesów