Wzmożona aktywność inwestorów nie jest jednak jedyną cechą wyróżniającą tę sesję.
Imponująca jest zwyżka WIG-u towarzysząca dużym obrotom. Skok o 4,2 proc. jest największy od sześciu tygodni, czyli od czasu, gdy indeks wybił się w górę z wąskiej majowej konsolidacji i sięgnął nowych szczytów trendu zwyżkowego. Dzięki wczorajszej mobilizacji popytu indeks odrobił całe straty, jakie powstały w wyniku trzytygodniowej korekty spadkowej.
Na tym nie koniec. Przebudzenie kupujących doprowadziło do bardzo istotnych zmian w sytuacji technicznej. W ciągu jednego dnia legła w gruzach formacja głowy z ramionami, która stanowiła ostatnio jeden z głównych argumentów pesymistów.
WIG bez najmniejszych trudności powrócił grubo powyżej linii szyi tej formacji (prosta ta biegła po lokalnych dołkach z 25 maja i 23 czerwca), a jednocześnie przebił z impetem lokalny szczyt z 1 lipca (30689 pkt), który stanowił prawe ramię domniemanej formacji. To wszystko wydarzyło się na dodatek przy sporych obrotach. Zgodnie z książkowymi schematami oznacza to ostateczne anulowanie pesymistycznej formacji.
Wydarzenie to prowadzi do kilku wniosków. Najbardziej powierzchowne jest stwierdzenie, że skoro głowa z ramionami okazała się koncepcją błędną (na podstawie której najwięksi pesymiści opierali wręcz wizję przebicia przez WIG lutowego dołka), to analiza techniczna jako taka okazuje się bezużyteczna w prognozowaniu dalszych losów koniunktury giełdowej.