Bezpośrednim powodem wzrostów było oczywiście dobre zakończenie sesji amerykańskiej, ale przyznać też trzeba, że nasza giełda ostatnimi czasy zachowuje się bardzo dobrze. Słabe początki notowań amerykańskich (spadek o 1?proc. i więcej) nie wywołują większych emocji wśród rodzimych inwestorów.
Patrząc na wykresy wielu spółek z WIG20, łatwo dostrzec w wielu przypadkach (BRE, Orlen, Lotos) średnioterminowe konsolidacje. Kursy tych, ale i innych spółek w sumie nieznacznie albo wcale nie poddały się nastrojom spadków i obaw o sytuację makro.
Jeśli popatrzymy szerzej na indeksy zachodnie i amerykańskie, to mamy do czynienia z kontynuacją korekty hossy 2009-2010. Coraz więcej wskazuje jednak na to, że korekta ta będzie miała mało druzgocący wpływ na portfele inwestorów. Indeks S&P 500 tworzy od kwietnia coś na kształt zniżkującego trójkąta. Ostatnie tygodnie stoją pod znakiem zmniejszających się wahań indeksu przy bardzo małych obrotach.
Zakres konsolidacji wyznaczają poziomy 1050-1125 punktów. W przypadku WIG20 ta konsolidacja jest jeszcze bardziej wyraźna i zamyka się przedziałem 2250-2400 punktów, przy czym ostatnio wyraźnie widać chęć do utrzymywania się indeksu w pobliżu górnego ograniczenia.
Takie notowania utrzymują się jednak przy gorszych ostatnio nastrojach na rynkach. Wskaźnik investor inteligence spadł z poziomu 80?punktów do 40, co jest wynikiem (pomijając nastroje z drugiej połowy 2008 r.) naprawdę niskim. Negatywne nastawienie co do przyszłych notowań jest również zauważalne w wielu komentarzach giełdowych.