Na jej poziomie zatrzymała się poprzednia duża korekta, zakończona w połowie listopada 2012 r. Wtedy zabrała cenom akcji, licząc w dolarach, blisko 7 proc. Teraz od szczytu notowania tracą ponad 5 proc. Gdyby zatem oczekiwać kontynuacji trwającej od czerwca minionego roku tendencji zwyżkowej na rynkach akcji, to niewiele poniżej czwartkowego dołka korekta powinna się zakończyć. Jednocześnie jednak trzeba mieć świadomość, że od połowy kwietnia do II połowy maja rynki finansowe zostały zdominowane przez spekulacyjne zachowania, które wzięły górę nad fundamentalną oceną sytuacji. Co do tego coraz trudniej mieć wątpliwości, patrząc, jak szybko i mocno tracą rynki, które w konsekwencji takich postaw najbardziej zyskiwały – chodzi o wzrost jena, spadek giełd w Turcji czy Japonii, blisko 5-proc. przecenę obligacji przedsiębiorstw, zarówno wysokiego ryzyka, jak i tych z ratingami inwestycyjnymi. Teraz, gdy następuje realizacja zysków przez spekulantów, trzeba się liczyć z tym, że osłabienie notowań potrwa dłużej. Poprzednia korekta rozciągnęła się na dwa miesiące, z czego pierwszą połowę charakteryzowała konsolidacja, a drugą – ostrzejsza zniżka.
Gdyby rzeczywiście utrzymujące się od trzech tygodni zniżki na świecie miały być jedynie korektą w trendzie, to przez najbliższe tygodnie obserwowalibyśmy raczej stabilizowanie się notowań i gasnącą zmienność niż wyraźniejsze ruchy. Z tego punktu widzenia utrzymywanie się podwyższonej zmienności przemawiałoby przeciwko diagnozie o korekcyjnym charakterze obecnego ruchu zniżkowego, a kazałoby interpretować go jako zalążek średniookresowych spadków. Taką samą wymowę będzie miało też przełamanie przez globalny rynek sześciomiesięcznej średniej.
Nasz rynek zdaje się wyczekiwać na rozstrzygnięcia w tym względzie. Nadzieja na powrót do trendu wzrostowego w połączeniu z perspektywą otrzymania dywidend zniechęcają do pozbywania się polskich akcji. Niemniej jednak trudno nie zauważyć, że zarówno z perspektywy tego roku, jak i ostatnich 12 miesięcy polska giełda zniwelowała słabość względem świata. Hipotetyczny benchmark złożony w 2/3 z rynków wschodzących i w 1/3 z rozwiniętych spadł w tym roku o około 1 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy zyskał około 13 proc. W tym czasie WIG poszedł w górę odpowiednio o 1,8 proc. i 28,2 proc., a MSCI Poland spadł o 3,2 proc. i zwyżkował o 16,9 proc.
Stąd też jest bardzo prawdopodobne, że po wyrównaniu tegorocznego szczytu nasza giełda zacznie wykazywać dużo większą niż w ostatnich tygodniach korelację z zagranicznymi parkietami. Bez oznak kształtowania się nowej fali zwyżkowej na świecie trudno będzie wybić się indeksowi WIG powyżej 48,2 tys. pkt.