Takie wydarzenie niewątpliwie pociągnęłoby dużo większe przeceny. Podstawowym problemem jest sam fakt przeciągających się dyskusji zwiększających niepewność. Przy ogólnym pesymizmie to zupełnie wystarcza, aby powodować spadki. Pesymizm inwestorów powodowany jest obawami, że możliwy jest powrót recesji głównie za sprawą zbyt wysokiego zadłużenia publicznego. Tu na pierwszym miejscu jest strefa euro jako potencjalny zapalnik.
Na rynku daje się odczuć niedosyt czy wręcz zaskoczenie faktem, że mimo przyjęcia programu pomocy dla Grecji optymizm nie powrócił. Brak oczekiwanej reakcji wynika z kilku powodów. Ogłoszony pakiet pomocy jest nadal dość ogólny. Inwestorzy czekają na szczegóły, na czym miałby on dokładnie polegać. Znaków zapytania jest co najmniej kilka. Nie jest jasne, jak ma wyglądać dobrowolny „udział sektora prywatnego" w restrukturyzacji zadłużenia. Żeby miał on sens, to albo zdecydowana większość prywatnych wierzycieli przystąpi do restrukturyzacji długu Grecji, albo będzie musiała zostać do tego zmuszona przez jednostronne decyzje rządu greckiego uzgodnione z rządami krajów euro.
Ten drugi scenariusz powodowałby większe perturbacje na rynku. Nadal nieznane są rozmiary ewentualnych odpisów (strat), które będą musieli ponieść prywatni wierzyciele. Oprócz strat związanych bezpośrednio z samą restrukturyzacją długu mogą dochodzić zwiększone wymogi kapitałowe dotyczące utrzymywania już „zrestrukturyzowanych" obligacji. Nieznana jest skala roszczeń wobec wystawców CDS, co jest m.in. spowodowane brakiem jasnego stanowiska agencji ratingowych i nieznaną wielkością rynku CDS.
Do tego dochodzi analiza procesu zatwierdzenia planu pomocy ze środków publicznych. Część środków unijnych może być uwolniona decyzją rządów, ale część programu może wymagać zatwierdzenia przez parlamenty poszczególnych państw Unii. Ten drugi tryb oczywiście jest dużo dłuższy i bardziej ryzykowny. Jakie są długoterminowe konsekwencje dla Polski i całej Europy Środkowej rozwiązań przyjmowanych w ramach pomocy dla Grecji?