Na zachodnich giełdach bez jednoznacznej tendencji

Po sporym spadku na początku dzisiejszej sesji nowojorskie indeksy starały się odrobić straty. Nad kreskę udało się wyjść części giełd w Europie. Euroland nadal niepokoi, ale sytuację ratują dobre dane zza oceanu

Aktualizacja: 24.02.2017 03:45 Publikacja: 16.11.2011 17:47

Na zachodnich giełdach bez jednoznacznej tendencji

Foto: Bloomberg

Wskaźniki na Wall Street traciły na początku sesji ponad 1 proc., choć później spadek wyraźnie wyhamował. Krótko po 17.00 najważniejsze indeksy, S&P 500 oraz Dow Jones, traciły po niespełna 0,3 proc. Na głównych rynkach w Europie Zachodniej już wcześniej tendencja nie była jednoznaczna. We Frankfurcie i Londynie obserwowano spadki po kilka dziesiątych procent, podczas gdy giełdy w Madrycie czy w Mediolanie w podobnym stopniu rosły. Pod koniec notowań Frankfurt i Londyn były już bardzo blisko wyjścia na zero, a na niektórych rynkach zwyżki sięgnęły 1 proc.

Rynki wciąż pozostają pod wpływem sytuacji w zagrożonych niewypłacalnością krajach eurolandu. I wciąż obserwują notowania obligacji Włoch czy Hiszpanii. Rentowność papierów Włoch tymczasem dzisiaj znowu rosła i w przypadku 10-latek znajdowała się powyżej 7 proc. Dochodziło jednak do korekt. Inwestorzy powinni z zadowoleniem przyjąć ogłoszenie przez Mario Montiego składu nowego rządu, w którym tak jak liczyli najważniejsze funkcje objęli znający się na rzeczy eksperci, w tym sam Monti, który będzie łączy funkcję premiera z kierowaniem resortami finansów i gospodarki. Jednak nie wszyscy wierzą we włoską poprawę. Ryzyko jest związane m.in. z poparciem dla nowego gabinetu – na razie ma on głosy obu głównych partii, jednak nie jest to dane na zawsze.

Jest to sytuacja podobna jak w Grecji, gdzie dziś w parlamencie miało się odbyć głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Lucasa Papademosa. Do wieczora rynki jednak się na nie doczekały.

Przed południem niepokój zasiał najnowszy raport o inflacji Banku Anglii. Napisano w nim, że w Wielkiej Brytanii jest spodziewane pogorszenie perspektyw gospodarczych w ciągu najbliższych dwóch lat oraz że nieudane próby europejskich polityków opanowania kryzysu zadłużeniowego powodują „znacząco negatywne skutki" w globalnej gospodarce.

Wydaje się, że w tej chwili największą nadzieją dla rynków są działania stymulacyjne banków centralnych. Szczęśliwie pole ich manewru może się zwiększyć dzięki spadkom inflacji. Już zauważalnych – jak w USA, gdzie zgodnie z opublikowanymi dziś danymi ceny konsumpcyjne spadły w październiku o 0,1 proc. – czy spodziewanymi, jak w Wielkiej Brytanii, gdzie zgodnie z projekcją Banku Anglii inflacja ma hamować w przyszłym i kolejnym roku. Ograniczenie wzrostu cen jest spodziewane też w strefie euro, chociaż dzisiaj opublikowane dane nadal są niepokojące – inflacja w październiku nadal wynosiła 3 proc., czyli była o ponad 1 pkt proc. powyżej celu EBC.

Pocieszające dla rynków były dzisiaj także inne dane zza oceanu. Chodzi o produkcję przemysłową, która wzrosła październiku o 0,7 proc., czyli niemal dwa razy mocniej od oczekiwań. To kolejny sygnał, choćby po wczorajszych danych o sprzedaży detalicznej, że przynajmniej w Ameryce żadnego załamania w najbliższym czasie być nie powinno.

Giełda
Siła polskich aktywów: akcji, obligacji i waluty
Giełda
WIG20 wybija opór przy rekordach PKO BP
Giełda
Rekordowe kwartalne wyniki Netflixa wypychają akcje o ponad 11% w handlu posesyjnym
Giełda
Europa wraca do łask?
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Giełda
Mieszane nastroje na rynkach, akcje spółek kosmicznych szybują
Giełda
Nadchodzą sądne dni dla krajowych akcji