Trudno przejść obojętnie chociażby wobec ostatnich wartości średniego zaangażowania aktywnych zarządzających. Nie dość, że na przestrzeni poprzednich dziesięciu tygodni siedmiokrotnie były one wyższe od 100 proc., co oznacza, że poza pełnym zaangażowaniem po długiej stronie rynku regularnie dochodzi tu także do lewarowania, to ubiegłotygodniowy odczyt 112,9 proc. jest drugim po rekordzie z grudnia 2017 najwyższym poziomem odnotowanym w historii obliczania tego wskaźnika. Oczywiście od razu należy nadmienić, iż z reguły szczyt hossy na rynku akcji wypada znacznie później niż szczyt sentymentu, jednak obecny przypadek wydaje się na tyle specyficzny, iż trudno określić, jak dużym marginesem bezpieczeństwa będziemy dysponować tym razem. Łatwo to prześledzić na przykładzie innego wskaźnika nastrojów, jakim jest odsetek oczekujących hossy pośród autorów biuletynów inwestycyjnych. Biorąc pod uwagę ostatnią dekadę, w dnie bessy przyjmuje on wartości 25–30 proc., natomiast szczyt euforii wypada na pułapie 62–66 proc. W poprzedniej hossie tego typu kontrariańskie ostrzeżenie miało miejsce w styczniu 2017 roku i wyprzedziło szczyt cen akcji o trzy kwartały. Droga od minimum do maksimum wskaźnika zajęła jednak wówczas siedem kwartałów, obecnie zaś były to tylko trzy. Należy mieć więc także na uwadze scenariusz, iż w obecnym przypadku szczyt na rynku akcji również może wypaść szybciej. ¶