Moda na spółki technologiczne sprawiła, że tego typu portfele zawładnęły zagraniczną ofertą TFI.
Pozycja nieadekwatna
W nazwach funduszy akcji rynków rozwiniętych czy też – ściślej – amerykańskich wielokrotnie przewijają się takie słowa jak „wzrostowy”, „innowacyjny” czy „dynamiczny”. Najczęściej oznaczają one, że fundusz taki inwestuje w spółki działające w nowoczesnych gałęziach gospodarki, czyli najmodniejszą część rynków zeszłej dekady. Ostatnie lata w grupie funduszy akcji to z kolei moda na megatrendy. Tego typu sformułowania również przewijają się w przynajmniej kilku funduszach akcji rynków rozwiniętych. Najczęściej oznaczają, że fundusz inwestuje w spółki działające w sektorach czystej energii, transformacji cyfrowej, medycyny, cyberbezpieczeństwa, rozwiązań chmurowych czy też ogółem – w firmy spełniające kryteria ESG. Tego typu fundusze nie zdołały jeszcze zyskać bardziej znaczącej pozycji na krajowym rynku. Ich uruchamianie przypadało czasem na słabsze okresy na rynkach, niesprzyjające inwestycjom w nowoczesne czy ekologiczne rozwiązania. Na ten moment oferta funduszy akcji globalnych i amerykańskich jest mocno przechylona w stronę spółek technologicznych.
– Na przestrzeni ubiegłej dekady fundusze spółek wzrostowych absolutnie zdominowały ofertę krajowych TFI. Tylko w części mam tutaj na myśli produkty, które miały w polityce inwestycyjnej zapisy o ograniczeniu się do nich lub ich przeważeniu – realnie to przeważenie występowało niemal wszędzie, nawet jeżeli nie było wprost deklarowane – zauważa Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego, DI Xelion. – Globalna moda na technologię i systematycznie wyższe na przestrzeni lat 2009–2021 wyniki spółek wzrostowych (jedynie lata 2011 oraz 2016 były dla nich nieco słabsze) spowodowały, że rozwiązania typu value (firmy dojrzałe, dochodowe – red.) czy nawet łączące obie cechy (bez przeważenia w żadną ze stron) były marginalizowane z perspektywy pozycji rynkowej – przyznaje Cisowski. Jak tłumaczy, nie był to fenomen polski, ale globalny, choć u nas na pewno wspierał go fakt, że na krajowym rynku różnica w stopach zwrotu spółek wzrostowych a tych value (energetyka, sektor finansowy, rafinerie) była jeszcze bardziej rażąca. – Mamy ewidentną nadreprezentację tego typu funduszy na tle świata, ale warto zwrócić uwagę, że często wynika ona z bierności zagranicznych instytucji obecnych na polskim rynku (np. BlackRock, Fidelity), które nigdy nie zdecydowały się na wprowadzenie jednostki wysokojakościowych funduszy technologicznych w złotych, pozostawiając prawie całość tortu polskim graczom – twierdzi Cisowski. – Dla polskich TFI, które radziły sobie najlepiej w tym segmencie, był i jest on potencjalnie najbardziej lukratywnym obszarem działalności – ocenia ekspert DI Xelion.
Inwestorzy zainteresowani bardziej defensywnym portfelem akcji zagranicznych oczywiście też znajdą coś dla siebie w ofercie TFI, natomiast tego typu rozwiązań jest zdecydowanie mniej. Co ciekawe, to właśnie tego typu fundusze notują obecnie najwyższe wyniki w okresie trzech lat. Numerem jeden jest Esaliens Małych Spółek Amerykańskich, który wypracował 66 proc. zysku. Jak czytamy w opisie, jest to fundusz „inwestujący w znacząco niedowartościowane spółki z segmentu małych i mikro spółek amerykańskich, charakteryzujących się silnym bilansem oraz ponadprzeciętnymi przepływami pieniężnymi”. Obecnie nieco ponad 31 proc. jego aktywów stanowią spółki przemysłowe. Kolejnym funduszem jest PKO Akcji Rynku Europejskiego, którego zadaniem jest wypracowywanie stopy zwrotu równej indeksowi Euro Stoxx 50 EUR. Dwa kolejne miejsca zajmują fundusze akcji dywidendowych (europejskich i globalnych) Goldman Sachs TFI.