Nawet o 26,3 proc. drożały wczoraj akcje CEDC na GPW. Cena walorów wicelidera polskiego rynku wódki i największego jej producenta w Rosji zaczęła szybować w górę już w poniedziałek – na nowojorskim Nasdaqu drożały one o połowę. Inwestorzy zareagowali tak na informację, że Mark Kaufman, obecnie prywatny inwestor i konsultant rynku win i napojów spirytusowych, skupił w ostatnim czasie walory CEDC dające mu ok. 9,6 proc. udziałów w spółce. Z pakietem ok. 6,7 mln akcji wartym ponad 150 mln zł Kaufman stał się największym udziałowcem CEDC. Wyprzedził fundusz Blackrock, który ma 7 proc. walorów, oraz prezesa CEDC Williama Careya, kontrolującego 5,4 proc. udziałów.
Kaufman, były prezes grupy Whitehall, której przejęcie CEDC sfinalizowało pod koniec 2010 r., zapowiedział w komunikacie przesłanym do amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), że może zaangażować się w rozmowy z zarządem i radą dyrektorów CEDC w sprawie m.in. finansowej kondycji firmy oraz strategii dla niej.
– Mark Kaufman ma duże doświadczenie na rynku rosyjskim i dysponuje szerokimi kontaktami z przedstawicielami tamtejszej branży alkoholowej – mówi Michał Potyra, analityk UniCredit CAIB Poland. – Biorąc pod uwagę trudną sytuację CEDC, taka wiedza może okazać się bardzo przydatna dla zarządu – dodaje.
Na początku sierpnia CEDC skorygowało prognozę wyników na 2011 r., obniżając m.in. zakładany poziom zysku netto z 1,05–1,25 USD do 0,80–1 USD na jeden walor. Zmianę prognoz firma tłumaczyła m.in. zmianą przepisów akcyzowych w Rosji.
Jakub K. Viscardi, analityk DM IDMSA, nie wyklucza, że wzrost akcji CEDC może okazać się krótkotrwały. Jego zdaniem wiele zależeć będzie od tego, jakie korzyści ze współpracy z Kaufmanem będzie widział zarząd CEDC i w jaki sposób przełoży się ona na wyniki spółki. – Na razie w CEDC nie zaszły fundamentalne zmiany, które uzasadniałyby tak duży optymizm inwestorów w dłuższej perspektywie – mówi analityk. – Z drugiej strony blisko 50--proc. przecena akcji spółki, jaka miała miejsce w ciągu ostatniego miesiąca, nie była w pełni uzasadniona, nawet mimo kolejnej rewizji prognoz na 2011 r. – dodaje Viscardi.