O ile o decyzji FTSE Russell (ogłoszonej pod koniec września ubiegłego roku), dotyczącej awansu polskiego rynku do grona rozwiniętych, było głośno, o tyle analogiczny ruch Stoxx z kwietnia tego roku przeszedł bez echa.
Ósemka do awansu
Najważniejszym skutkiem decyzji będzie awans Polski do indeksu Stoxx Europe 600 i jego sektorowych subindeksów, do których benchmarkują się zarówno fundusze aktywnie zarządzane, jak i ETF.
Jak szacuje Maciej Marcinowski, analityk Trigon DM, efekt będzie jednoznacznie pozytywny i przyniesie dodatkowy popyt w wysokości 150 mln USD z ETF-ów i 200 mln USD od aktywnych funduszy. Na indeksach Stoxx Emerging Markets nie są oparte żadne fundusze, więc przejście do grupy krajów rozwiniętych nie wywoła dodatkowej podaży.
Tej natomiast należy się spodziewać w związku z awansem do rynków rozwiniętych w indeksach FTSE. – Podaż netto, czyli różnica między popytem a podażą, spowodowaną przez reklasyfikację, wyniesie według polskich brokerów od 150 mln do 500 mln USD, jeden z zagranicznych szacuje tę wartość na 350 mln USD – mówi Paweł Homiński, członek zarządu Noble Funds TFI. Także on zaznacza, że reklasyfikacja polskiego rynku do rynków rozwiniętych w indeksach Stoxx powinna wygenerować dodatnie napływy netto, jednak szacunki są różne, jedna z globalnych instytucji wskazywała nawet na 430 mln USD. – Moim zdaniem właśnie ta większa wartość może być dokładniejsza – dodaje