Aż o 24 proc., do ponad 5 zł, drożały we wtorek po południu akcje spółki Master Pharm. Była to reakcja na ogłoszone wezwanie. Wpisuje się ono w trend delistingów i potwierdza, że inwestorzy mniejszościowi nie mogą raczej liczyć na cenę znacząco przewyższającą minimalną, wymaganą przepisami.
Szczegóły wezwania
W poniedziałek wieczorem na rynek trafiła informacja o tym, że akcjonariusze spółki Master Pharm, Max Welt Holdings, Paweł Klita oraz Rafał Biskup, zawarli porozumienie, na mocy którego zobowiązali się do wspólnego ogłoszenia wezwania. We wtorek rano takie wezwanie zostało ogłoszone. Jego przedmiotem jest ponad 7 mln akcji, uprawniających do 32,69 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Po przeprowadzeniu wezwania nabywający łącznie zamierzają mieć 21,5 mln akcji, czyli 100 proc. kapitału. Chcą wycofać spółkę z giełdy. Zapisy do sprzedaży akcji rozpoczną się 17 sierpnia, a zakończą 25 września.
Przejmujący oferują 4,2 zł za walor. Średnia arytmetyczna ważona wolumenem obrotu z sześciu miesięcy wynosi 4,19 zł, a z trzech – 4,02 zł. Tak więc w stosunku do minimum określonego w ustawie o ofercie premia oferowana przez wzywających jest symboliczna. Ponad 5-proc. progiem w akcjonariacie giełdowej spółki jest też instytucja finansowa Nationale-Nederlanden OFE. Zapytaliśmy fundusz, czy zamierza odsprzedać akcje w wezwaniu, ale nie chciał komentować sprawy. Ze struktury akcjonariatu umieszczonej na stronie internetowej spółki wynika, że NN OFE ma 7,56 proc. (stan na 23 kwietnia 2020 r.).
Notowania Master Pharmu, zanim ogłoszono wezwanie, od kilku tygodni utrzymywały się na stosunkowo stabilnym poziomie. Nie odrobiły jeszcze ostrej, marcowej przeceny. Na początku roku za akcję trzeba było zapłacić więcej niż teraz, niemal 6 zł. Na podobnym poziomie, oscylujący w okolicach 5,8 zł, kurs był 12 miesięcy temu. W grudniu 2019 r. analitycy Domu Analiz SII rozpoczęli wydawanie rekomendacji dla Master Pharmu od zalecenia „kupuj". Wyznaczona przez nich cena jest o 76 proc. wyższa od propozycji wzywających.