Do końca 2020 r. ma zostać uchwalona ustawa o promowaniu wytwarzania energii w morskich elektrowniach wiatrowych – wynika z deklaracji resortu klimatu. Na te regulacje z niecierpliwością czekają inwestorzy, którzy od kształtu nowych przepisów uzależniają rozpoczęcie budowy farm na Bałtyku. Ustawa wprowadzi odrębny system wsparcia przeznaczony wyłącznie dla tej technologii, dopasowany do jej uwarunkowań technicznych i ekonomicznych, a także szereg usprawnień w zakresie wydawania decyzji koniecznych dla realizacji projektów. Na zyski ze sprzedaży energii z morskich wiatraków ostrzą sobie zęby największe giełdowe firmy energetyczne i paliwowe. Szukają przy tym zagranicznych partnerów, którzy pomogą im stawiać pierwsze kroki w tym biznesie. Projekt polityki energetycznej Polski przewiduje, że w latach 2021–2040 inwestycje w rozwój energetyki wiatrowej (lądowej i morskiej) pochłoną niemal 25 mld euro (około 110 mld zł).
Potrzebne pilne działania
Eksperci nie mają wątpliwości, że biznes wiatrowy na Bałtyku przy odpowiednio prowadzonej polityce energetycznej może stać się jedną z najbardziej dochodowych specjalności gospodarczych Polski. Jak wskazuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW), pierwsza kilowatogodzina z bałtyckiej farmy popłynie do naszej sieci około 2025 r. Docelowo mamy szansę na miano lidera pod względem morskich mocy wiatrowych z potencjałem zainstalowanym na Bałtyku sięgającym nawet 28 GW. Tymczasem w planach strategicznych rządu widnieje na razie budowa 8–10 GW w perspektywie 2040 r. Według PSEW wskazane w strategii rządu 10 GW powinno być zaledwie pierwszym krokiem na drodze do budowy silnej pozycji polskiego wiatru na Bałtyku. Zwłaszcza że farmy morskie tylko w fazie inwestycyjnej dołożą do polskiego PKB ok. 53 mld zł i przyniosą 16 mld zł z podatków. Z kolei eksploatacja bałtyckich farm rokrocznie zasilać będzie gospodarkę inwestycjami bezpośrednimi rzędu 20 mld zł, wyższym o 14 mld zł PKB i 1,3 mld zł z podatków.
Kluczowe dla rozwoju tej branży jest jednak uchwalenie systemu wsparcia dla farm morskich. Zgodnie z ostatnimi zapowiedziami wiceministra klimatu i pełnomocnika rządu ds. OZE Ireneusza Zyski projekt ustawy powinien trafić do Sejmu w październiku i do końca roku przejść całą ścieżkę legislacyjną. Eksperci PSEW podkreślają, że zakończenie do grudnia procesu uchwalania prawa dającego podstawę rozwoju morskich farm jest istotne z punktu widzenia dotrzymania harmonogramów przez inwestorów z najbardziej zaawansowanymi projektami. Przekonują też, że rozwój tego sektora, podobnie jak lądowych farm wiatrowych, może stać się paliwem do budowania innowacyjnej, niskoemisyjnej energetyki i nowoczesnego przemysłu w kraju, a także dać istotny wkład w dążeniach Unii Europejskiej do neutralności klimatycznej w perspektywie 2050 r.
– Podejmowane dzisiaj decyzje będą silnie rzutować na przyszłość. Dlatego konieczne są pilne i stanowcze działania rządu, które umożliwią dalszy rozwój najtańszej technologii wytwarzania energii elektrycznej – zauważa Janusz Gajowiecki, prezes PSEW. – Polski nie stać na dalsze blokowanie przyrostu mocy z wiatru. Stoimy u progu transformacji energetycznej, której koszty będą tym niższe, im mocniej postawimy na najtańsze źródła odnawialne – przekonuje Gajowiecki.
Jak wynika z szacunków firmy Enteneo Energy Trading na zlecenie PSEW, każdy gigawat dodatkowej mocy z wiatru w polskim systemie może obniżać hurtowe ceny energii o około 20 zł na megawatogodzinę.