Mimo kolejnych ataków pandemii Covid-19 polskie meblarstwo z trudnego 2021 r. wychodzi zdecydowanie z tarczą. Branża szacuje, że produkcja mebli wzrosła o ok. 20 proc., a przychody w 2021 r. sięgnęły 13 mld euro.
Od tych wyjątkowo optymistycznych wyliczeń dystansuje się Maciej Formanowicz, prezes giełdowych Fabryk Mebli Forte. – Te oceny są zdecydowanie przedwczesne – ostrzega.
– To na pewno nie był rok łatwy dla przedsiębiorców – mówi Michał Strzelecki, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli. Wprawdzie nie było drastycznych ograniczeń, takich jakie pamiętamy z 2020 r. (lockdowny paraliżujące branżę w kraju i Europie, ale firmy zmagały się z kryzysem towarzyszącym pandemii, który przyniósł drożyznę podstawowych surowców np. płyt meblowych i drewna), a nawet już dawno nie widziany deficyt materiałów – szkła, okuć, a nawet tektury opakowaniowej. Dopiero latem 2021 r., gdy sprzedaż gotowych wyrobów nieco wyhamowała – ceny, a także podaż materiałów do produkcji ustabilizowały się.
Ekspansja w USA
Jednak pod koniec minionego roku zaskakująco dobre wieści przyniosły badania rynku zlecone przez OIGPM. Prognoza jednoznacznie wskazuje na znaczący wzrost sprzedaży. To prawda, że wyniki branży pomogła „poprawić" tania złotówka, trochę też konsumenckie decyzje stymulowała inflacja, która mobilizowała klientów do wydawania gotówki .
Jednak w ocenie meblarskiego stowarzyszenia, na dobre wyniki złożyły się nie tylko zwyżkujące ceny mebli (wzrost ok. 15 proc. w skali roku), ale też wyraźny wzrost (o 6 proc.) wolumenu produktów. Do tego krzepiące sygnały płynęły z rynków eksportowych – wyraźnie przyspieszyła sprzedaż polskich mebli w USA (wzrost o 26 proc. rok do roku), więcej sprzętów kupowały też unijne kraje (to tradycyjni odbiorcy 80 proc. polskich mebli) – na czele z Niemcami i Francją. Wiadomość, że sprzedaż do krajów UE rośnie o 6–7 proc. krzepiła nie tylko producentów.