Podatek od niektórych instytucji finansowych, obejmujący przede wszystkim banki, ale też np. firmy ubezpieczeniowe, obowiązuje w Polsce od lutego 2016. Był jedną z pierwszych decyzji podjętych przed ośmiu laty po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwości. Co z tą spuścizną po poprzednikach powinien zrobić nowy rząd?
Zapytaliśmy o zdanie samych bankowców i analityków sektora w specjalnej miniankiecie. Czy ta danina powinna zostać zlikwidowana, czy też należy ją zostawić w polskim porządku prawnym? Okazuje się, że środowisko ma dosyć jednoznaczną opinię w tej kwestii – najlepiej byłoby ten podatek po prostu znieść.
– Brak jest uzasadnienia dla tego typu dodatkowego obciążenia sektora, który i tak musi płacić podatek dochodowy oraz składki na fundusze stabilizujące, takie jak BFG, fundusz wsparcia kredytobiorców ect. – argumentują przedstawiciele jednego z banków. – Podatek ten został wprowadzony na globalnej fali obciążania banków, które otrzymały pomoc publiczną w związku z kryzysem finansowym, ale w Polsce sektor nie był nim dotknięty i nie wymagał pomocy publicznej – dodają.
Bankowcy zwracają również uwagę na wadliwą konstrukcję tej daniny. Obejmuje ona wszystkie aktywa z wyłączeniem tylko obligacji Skarbu Państwa, co oznacza w istocie podatek od działalności kredytowej. – A to wywołuje nieoptymalną alokację aktywów w bankach. Podnosi ryzyko i wrażliwość wyników na instrumenty skarbowe, zmniejszając atrakcyjność i zwiększając koszty bezpośredniego finansowania podmiotów gospodarczych, ale też konsumentów. Ten stan trwa zdecydowanie zbyt długo – podkreślają przedstawiciele kolejnego banku.