Wiele działań i wypowiedzi prezesa Narodowego Banku Polskiego budziło kontrowersje i zarzuty o upolitycznienie tej instytucji. Dość wspomnieć wizytę w siedzibie PiS na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie czy niespodziewane, głębokie obniżki stóp procentowych NBP tuż przed wyborami. Do tego doszły zarzuty o zbyt słabą reakcję na wybuch inflacji. Adam Glapiński od dawna odpiera te zarzuty. Do obrony prezesa włączył się też zarząd banku centralnego.
– Działania NBP w latach 2020–2023 uratowały nasz kraj przed zapaścią gospodarczą, a następnie zdusiły inflację będącą przede wszystkim rezultatem pandemii covid oraz polityki Rosji. Wobec powyższego postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu byłoby ukaraniem za przykładne wykonywanie jego obowiązków – czytamy w liście otwartym upublicznionym w poniedziałek, który do marszałka Sejmu Szymona Hołowni skierowali członkowie zarządu banku centralnego.
Przekonują w nim, że działania NBP i jego prezesa w tym czasie „były oparte o najlepszą wiedzę ekonomiczną, realizowały interes gospodarczy RP i były zgodne z prawem”. W ich opinii nasz bank centralny zareagował na wybuch inflacji z odpowiednią siłą i w odpowiednim czasie, co przyczyniło się „do szybkiego spadku inflacji z 18,4 proc. w lutym bieżącego roku do 6,6 proc. w październiku bieżącego roku”. Zapewniają, że w następnych miesiącach ten trend będzie kontynuowany, „choć możliwe są miesięczne odchylenia”.
List podpisali wiceprezesi Marta Kightley i Adam Lipiński, a także członkowie zarządu Paweł Szałamacha, Piotr Pogonowski, Marta Gajęcka i Rafał Sura.
Po południu odbyła się konferencja prasowa części zarządu NBP. Jej uczestnicy powtórzyli argumenty przedstawione w liście do marszałka Sejmu. – Działania NBP wynikały z najlepszej wiedzy i najlepszych praktyk stosowanych przez banki centralne. Można by atakować NBP, gdyby takich działań nie było. Wydaje się więc, że są to działania czysto polityczne – przekonywała w czasie konferencji Marta Kightley, pierwsza zastępczyni Adama Glapińskiego.