Podobno z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu. Głównie w przypadku przedsiębiorców od kilku miesięcy powiedzenie to nieco straciło na aktualności. Wszystko za sprawą wprowadzonej w maju nowej instytucji prawnej. Mowa o fundacjach rodzinnych, które pod koniec tego miesiąca weszły do polskiego porządku prawnego. Mimo początkowych trudności w ich zakładaniu, zyskują coraz większą popularność. Widać to także w przypadku spółek i przedsiębiorców związanych z GPW.
Giełdowe przykłady
Fundacja rodzinna skierowana jest przede wszystkim do osób fizycznych, chcących zabezpieczyć zgromadzony majątek. Ułatwia ona procesy sukcesyjne w przedsiębiorstwach i umożliwia zaspokajanie potrzeb beneficjentów – głównie członków rodziny fundatora oraz jego samego. Osoby, przenosząc majątek do fundacji rodzinnej, mają możliwość jego gromadzenia tam i pomnażania, ochrony i dystrybucji na rzecz wskazanych beneficjentów. Dodając do tego korzyści podatkowe (m.in. zwolnienie z podatku CIT, dopóki zyski będą reinwestowane), jakie związane są z działalnością fundacji, zainteresowanie tą formą nie jest wielkim zaskoczeniem.
akcji Kruka wniósł do fundacji rodzinnej prezes i współzałożyciel tej spółki Piotr Krupa. Bezpośrednio posiada dodatkowo 3,39 proc. akcji.
Z instytucji fundacji rodzinnej skorzystano m.in. w grupie Dr Ireny Eris, która szykowała się w tym roku do debiutu na GPW (ostatecznie jednak do niego nie doszło). Aż 71 proc. akcji spółki należy właśnie do Fundacji Rodzinnej Ireny Eris. Formę tę wykorzystała również rodzina Juroszków, która wniosła udziały STS Holding do fundacji rodzinnej. Ruch ten był o tyle interesujący, że chwilę później pojawił się kupiec na akcje spółki. Rodzina Juroszków dzięki założeniu fundacji rodzinnej „zaoszczędziła” około 500 mln zł ze względu właśnie na korzyści podatkowe, jakie płyną z tej formy działalności.