Rynek z marzeń i z nostalgii

Zrobiłem niedawno coś, czego nigdy wcześniej nie robiłem. Obejrzałem serial. Nic w tym dziwnego. Ale obejrzałem go po raz drugi, a po raz pierwszy – siedem lat temu.

Publikacja: 12.11.2024 06:00

Ludwik Sobolewski, były prezes giełd (Warszawa, Bukareszt), prawnik, menedżer, autor książki "Po pro

Ludwik Sobolewski, były prezes giełd (Warszawa, Bukareszt), prawnik, menedżer, autor książki "Po prostu to zrobić"

Foto: materiały prasowe

Zastanawiam się nad tym, czy nie jest to rzecz warta polecenia, właśnie taki powrót po latach do czegoś, co kiedyś zrobiło na nas duże wrażenie.

W moim przypadku ten serial to „Mad Men”. Opowieść o ludziach z agencji reklamowej na Manhattanie w latach 60. ubiegłego wieku. Tylko że tak ją streścić to jakby powiedzieć, że „Stary człowiek i morze” Hemingwaya to opowiadanie o złowieniu marlina.

Netfliksowy serial może być sposobem na wgląd w samego siebie.

I jest nie mniej pasjonująco, a nawet bardziej, gdy po siedmiu latach ogląda się to jeszcze raz. Bo przecież to nie jest oglądanie „filmu”. To jest oglądanie samego siebie, wtedy i dzisiaj, w przeszłości i w przyszłości. Pewnie między innymi dlatego zdarza się nam, że wracamy do książek dawno przeczytanych.

To jest też zatrzymanie buzującej wydarzeniami rzeczywistości i próba uchwycenia jej subiektywnego sensu.

Czy taka stop-klatka jest potrzebna w czasach rewolucji społecznej, kulturowej, technologicznej, humanistycznej? Tak, a nawet jest nieunikniona.

Jorge Luis Borges (wielu twierdzi, że był lepszym eseistą niż powieściopisarzem) napisał, że literatura – cała światowa literatura, od zarania dziejów do dzisiaj – opiera się na czterech motywach.

Jednym z nich jest motyw wojny. Wojny, której nie można wygrać, to znaczy zawsze pozostawiającej po sobie przegranych. To jest „Iliada”, ale i na przykład „Makbet”.

Drugim jest motyw powrotu. Powrotu do domu i nie tylko. To jest „Odyseja”, a na nieco głębszym poziomie – „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta.

Trzecim motywem jest motyw poszukiwania. To rozsiane po setkach i tysiącach lat opowieści o wyprawach argonautów po złote runo.

Czwartym motywem jest motyw poświęcenia. To jest Dostojewski, Camus, Hemingway.

Przekładam sobie powroty jako nostalgię, a poszukiwanie – jako posiadanie marzeń.

Jak to się ma do gospodarki, do biznesu, pieniądza, do rynku kapitałowego?

Myślę, że nowoczesność, innowacja, wartość dla inwestorów i tego rodzaju sprawy, o których rozmawiamy na co dzień, powstają i nabierają użyteczności wskutek powrotów i poszukiwań.

W nostalgii nie chodzi o powrót do utartych schematów. Nie chodzi o żaden powrót do korzeni. To nie trywialna „past sickness”, zresztą przez stulecia uważana za lekkie zaburzenie psychiczne. Jak pisze Zygmunt Bauman w „Retrotopii”, „w XVII wieku nostalgię uznawano za łatwą do wyleczenia dolegliwość, na którą szwajcarscy lekarze zalecali opium, pijawki czy wycieczkę w góry”.

Nostalgia, która stała się składnikiem naszej nowoczesności, to tęsknota za kiedyś przeżywanymi emocjami. Nostalgia to powrót, a zarazem niepokój, a nawet ból. Ten niepokój popycha do zmiany status quo. Nostalgia nie jest zapadaniem się w sobie, lecz ożywczą siłą motywującą nas do działania.

Z tego powodu nostalgia jest blisko spokrewniona z poszukiwaniem. Słucham, jak o AI opowiada Wojciech Zaremba, jedna z ważnych osób w OpenAI. Jest to czyste poszukiwanie, niezwykle intelektualne, a zarazem sprawcze. Podziwiam to, a nawet zazdroszczę niespożytej energii napędzającej dążenie do wypracowania wielkiego dzieła. Co nie zmienia mojej oceny tego akurat wynalazku ludzkości – uważam przecież, że AI nie jest nowym humanizmem, lecz jego upadkiem.

Mogą być też powroty i poszukiwanie bezpieczniejsze. Jak nostalgiczny powrót do romantycznego okresu giełdy w Polsce. Tego, jak wówczas mówiliśmy, centrum obrotu kapitałowego w regionie CEE i najdynamiczniej rosnącego rynku w Europie. Stała za tym całkiem konkretna treść. Przecież w tamtym czasie powstały NewConnect, Catalyst, główny rynek stał się największy w regionie, a o polskiej giełdzie pisano z podziwem.

To właśnie nostalgia mogłaby nam podpowiedzieć, że rozmowę o rozwoju rynku kapitałowym niekoniecznie musimy sprowadzać do pojedynczych IPO i do zniesienia podatku Belki.

A co do poszukiwania – czyli marzeń:

Marzenia są siłą napędowej innowacji. Towarzyszy temu wizja przyszłego sukcesu. Dla jego odniesienia wiele czynników jest niezbędnych, a tym najbardziej niezbędnym jest podejmowanie ryzyka.

Czasem prowadzi to do przypomnienia dawniejszych pomysłów i idei. Miałem udział w tym, że w roku 2010 warszawska giełda nie została sprzedana wielkiej giełdzie, czyli inwestorowi branżowemu, lecz po przeprowadzeniu globalnego IPO stała się spółką publiczną. Uważałem wtedy, że możemy znakomicie rozwijać się w sposób autonomiczny. I że rozwiązanie wieloletniego dylematu, jak zreformować „państwową” giełdę, akurat przez ewentualne oddanie jej innemu operatorowi, grozi marginalizacją całego rynku i zatrzymaniem go w rozwoju, a nawet regresem.

Ale cóż. Nostalgia i poszukiwania mogą też prowadzić do rewizji tego, co w przeszłości uważaliśmy za strategicznie słuszne.

Ostatnie dziesięć lat pokazało, że nic nam już tutaj, lokalnie – to znaczy nic ani wielkiego, ani przełomowego – nie powstanie. Że koncepcja autonomicznego rozwoju najpierw przygasła, a potem została zapomniana i na zasadzie wypełniania pustki w jej miejsce pojawiły się doraźne ekscytacje małymi rzeczami. A przede wszystkim weszliśmy w wieloletni stan czekania na jakąś serię szczęśliwych przypadków.

Dziś trzeba rozpocząć – i sprawnie przeprowadzić oraz szybko zakończyć – wielkie poszukiwanie. Giełda warszawska i polski rynek kapitałowy powinny się stać częścią większej całości. Opcje są dziś znacznie wyraźniejsze i lepsze niż dziesięć lat temu.

Powroty i poszukiwania są siłą napędową rozwoju. A giełda to nie tylko systemy, regulacje i regulaminy. To także poszukiwanie przygody.

Artykuł jest zapisem wystąpienia autora na konferencji CFA Society, 7 listopada w Warszawie. Dziękuję Maciejowi Miłkowskiemu, autorowi „Anatomii opowiadania”, za inspirację na temat J.L. Borgesa.

Felietony
Ostatnia prosta
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Felietony
Frankfurcka zieleń kontra paryski rouge
Felietony
Śmierć i podatki
Felietony
Gdzie leży prawda?
Felietony
Nasz węzeł gordyjsko-indyjski
Felietony
Nadchodzą emisje bezprospektowe