Śmierć i podatki

Większość tekstów i programów przybliżających inwestorom fiskalne zawiłości inwestowania zaczyna się zawsze tak samo: na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki... A ja uśmiecham się w duszy i myślę, że niestety Benjamin Franklin bardzo się mylił.

Publikacja: 27.11.2024 06:00

Robert Morawski, specjalista ds. podatków

Robert Morawski, specjalista ds. podatków

Foto: Fotorzepa

Bo podatki są wyjątkowo niepewne, a ich jedyna wspólna cecha ze śmiercią sprowadza się do pełnienia roli wyjątkowo wysublimowanego albo trywialnego fetysza. Do wyboru.

Są dziedziny naszego życia, w których podatków właściwie nie zauważamy. Nie stresujemy się nimi, nie odliczamy dni do momentu płatności i nie utyskujemy nad złożonością reguł poboru. To wszystkie te sytuacje, gdy proces obliczenia i poboru podatku odbywa bez naszego udziału. W innych przypadkach traktujemy fiskalne obowiązki z nadmierną ekscytacją, zaś ich wartościowanie zależy od naszych oczekiwań. Przykłady? Jeśli po zakończeniu roku podatkowego oczekujemy zwrotu PIT, wypatrujemy przelewu z urzędu skarbowego niczym nagrody rocznej, gdy tymczasem jest to tylko zwrot tego, co nadpłaciliśmy. Jeżeli musimy coś dopłacić, wypełnienie PIT-u staje się psychologicznie trudniejsze i wywołuje stres.

Przejdźmy więc teraz do naszego finansowo-inwestycyjnego ogródka, w nim bowiem tematyka podatkowa jest traktowana równie specyficznie – albo z nadmiernym optymizmem (spójrz, jakie to proste!), albo z wstydliwą ostrożnością (tam to nie, tam to nie radzę…). Co charakterystyczne, ta dwoistość podejścia jest często skorelowana z niczym innym, jak z naszym stosunkiem do finansów – chcielibyśmy, aby podatki były równie proste, jak inwestycje, a gdy te drugie nie wyglądają na proste, staramy się podatki im towarzyszące sprowadzić do krótkiego wzruszenia ramionami. To podejście sprawia, że żyjemy w stanie „podatkowej hipokryzji”, oswajając inwestorów-podatników z problematyką fiskalną tam, gdzie jest ona stosunkowo banalna, chcąc jednocześnie zachęcić do takich czy innych inwestycji, by następnie ukrywać przed tymi samymi odbiorcami wiedzę podatkową w tych przypadkach, gdy i wiedza ta, i sama inwestycja budzą lęki. W końcu inwestowanie musi być proste, nieprawdaż?

Od 25 lat mam wrażenie, że podatki są równie niepewne co inwestycje. Złożoność regulacji fiskalnych odpowiada w zasadzie złożoności materii inwestycyjnej w tym sensie, że i tu, i tu potrzebna jest rzetelna wiedza. W dodatku nigdy nie jest ona nam dana raz na zawsze, bo wszystko jest zmienne, więc tak jak rynek jest inny w każdej dekadzie, tak wokół podatków ciągle coś ewoluuje. Te dwie dziedziny są więc mało pewne.

Inwestowanie wiąże się z ryzykiem – taka informacja jest obowiązkowa za każdym razem, gdy sprzedajemy produkty finansowe.

Podobne ostrzeżenia powinny pojawiać się, gdy sprzedajemy wiedzę podatkową, nawet jeśli uprzednio żartobliwie „straszymy” przy tym śmiercią. Bo myśli o podatkach, tak jak śmierci, nie należy wypierać.

Felietony
Frankfurcka zieleń kontra paryski rouge
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Felietony
Gdzie leży prawda?
Felietony
Nasz węzeł gordyjsko-indyjski
Felietony
Nadchodzą emisje bezprospektowe
Felietony
Indonezja – niewykorzystany potencjał współpracy handlowej
Felietony
TSUE przeciwko równemu traktowaniu