Kiedy jest dobry moment na to, aby zacząć oszczędzać na emeryturę?
Katarzyna Sekścińska (K.S.): Najlepiej byłoby zacząć jak najwcześniej. Praktyka pokazuje jednak, że Polacy ten proces zaczynają raczej później niż wcześniej. Pierwszy moment, w którym zaczynamy się interesować tym tematem, wypada w okolicach 25. roku życia, kiedy kończymy studia i tak naprawdę zaczyna się samodzielne życie. Drugi moment to okolice 30. roku życia, kiedy przychodzi pierwsza refleksja na temat upływających lat. Trzeci, chyba najistotniejszy moment, przychodzi wraz z ukończeniem 40. roku życia. Z drugiej jednak strony Polacy wskazują też, że to, kiedy zaczynamy myśleć o emeryturze, zależy mocno od kontekstu. Można więc mówić o etapach cyklu życia, takich jak wyprowadzka z domu, narodziny dziecka czy też zderzenie się z tematem emerytury w relacjach chociażby rodzinnych. Również wtedy, gdy tracimy bliskie osoby, powoduje to u nas refleksję na temat tego, że nasz czas też ucieka. Również gdy zmieniamy pracę, kiedy zaczynamy się zastanawiać, czy starczy nam pieniędzy do kolejnej wypłaty, pojawia się temat tego, jak będzie wyglądała przyszłość. Wspominam o tych przełomowych momentach, ale jest jeden poważny problem i wyzwanie: generalnie nie chcemy jednak myśleć o emeryturze.
Czy te kluczowe momenty, które zostały wymienione, przekładają się na zainteresowanie kontami IKE i IKZE wśród klientów Noble Securities?
Eliza Dąbrowska (E.D.): Przywołane przykłady powodują, że pojawia się refleksja na temat przyszłości i emerytury. W Noble Securities rachunki IKE i IKZE otwierane są przez osoby w różnym wieku... choć w większości są to osoby już dojrzałe, zdające sobie sprawę z konieczności oszczędzania. Ważne jest, by o oszczędzaniu na emeryturę myśleć i podejmować działania jak najwcześniej. Możemy zacząć odkładać na emeryturę od małych kwot, ale jednak róbmy to relatywnie wcześnie.
Dzisiaj chyba już nikt nie ma wątpliwości, że stawiając jedynie na ZUS, ciężko będzie liczyć na jakieś pokaźne kwoty na emeryturze. Może w kontekście przekonywania do samodzielnego zadbania o emeryturę powinniśmy tym straszyć?
K.S.: „Młodzi dorośli” mają pewne blokady przed tym, aby zacząć inwestować. IKE i IKZE często jawią im się jako rozwiązania nie do końca idealne. Nie mają przekonania, że do czasu, w którym przejdą na emeryturę, nie zmienią się faktycznie zasady funkcjonowania IKE i IKZE. Też nie ma pewności odnośnie do tego, że osoby, które zajmują się tymi produktami, zaoferują nam faktycznie najlepsze możliwe rozwiązanie. Ta grupa wskazuje też, że przydałyby się prostsze zasady. Co do straszenia: „młodzi dorośli” już są przestraszeni. 88 proc. Polaków nie czuje, żeby system emerytalny był stabilny. Z drugiej strony Polacy bardzo przeszacowują wysokość stopy zastąpienia, ale jednocześnie nawet ta przekroczona stopa zastąpienia nie pozwoli im na zbyt wiele. Poczucie niestabilności systemu powoduje jednak, że tylko 33 proc. zaczęło coś robić w temacie emerytury. Strasząc ZUS-em, straszymy jednak również rozwiązaniami systemowymi. Podbijamy więc niepokój dotyczący stabilności.
E.D.: Moim zdaniem straszenie ZUS-em już nie działa. Przyznam szczerze, że używam tego argumentu, ale z tego, co obserwuję, to w ogóle nie robi to już na ludziach wrażenia. Owszem, rozumiemy, że emerytura, którą będziemy pobierać z ZUS, będzie niewystarczająca, chociaż mało kto sobie wyobraża, jak duży będzie ten ubytek. Dla młodych ludzi niska stopa zastąpienia jest jednak abstrakcyjnym pojęciem.
To jak w Noble Securities próbujecie przekonać klientów do IKE i IKZE?
E.D.: Mowa była tutaj o zaufaniu do systemu. Należę do pokolenia, które trafiło do OFE i po tym, co stało się z OFE, przyznam szczerze, że sama mam problem z tym zaufaniem. To niestety też widać w rozmowach z klientami, kiedy pokazujemy im rozwiązania dotyczące III filaru. To zaufanie finansowe naprawdę ciężko jest odbudować. Nawet jeśli ktoś wie, że IKE i IKZE dają konkretne korzyści, to ten brak zaufania często jest tak duży, że blokuje ludzi przed wyborem produktów, które byłyby dla nich odpowiednie.
Więc może potrzebny jest jasny przekaz i zapewnienia na najwyższym szczeblu politycznym, że system jest stabilny i się nie zmieni?
K.S.: W ogóle w to nie wierzę. Jeśli szukać ambasadorów rozwiązań emerytalnych, to szukałabym ich raczej wśród ludzi niż wśród instytucji. Kiedy bowiem pyta się Polaków, dlaczego zdecydowali się chociażby na PPK czy też PPE, to wskazują oni, że albo zaufali własnej intuicji, albo zrobili to po rozmowach i za namową znajomych. Instytucje finansowe, doradcy pojawiają się dopiero na późniejszym etapie. Każdy głos eksperta jest oczywiście cenny, ale najcenniejszy byłby głos zwykłych ludzi, którzy pokazaliby, że naprawdę ma to sens i się opłaca. Też powinniśmy nauczyć ludzi inaczej myśleć o emeryturze. To moim zdaniem jest problem. Myślimy o emeryturze jako o czarnym okresie naszego życia, tym, który od siebie odpychamy. Badania wskazują zaś, że ci, którzy myślą o emeryturze jako o czymś przyjemnym, mają jakieś plany na ten czas, jakieś pasje, to są osoby, którym się po prostu chce i podejmują konkretne działania. Wiele osób ma też wewnętrzną sprzeczność. Myśląc o emeryturze, ludzie często myślą o sobie jak o zupełnie obcej osobie. Jeśli tego nie zmienimy i nie pokażemy ludziom, że ich jesień życia może być naprawdę ciekawa, to ciężko będzie przekonać ich do produktów emerytalnych.
Pytanie, jak w ogóle wygląda świadomość tego, jakie produkty emerytalne są dostępne?
E.D.: Wydaje mi się, że ta świadomość jednak jest. Jakiś czas temu miałam okazję rozmawiać z młodymi ludźmi i pytałam ich, czy mają świadomość tego, jakie są rozwiązania emerytalne poza ZUS. Okazało się, że ta świadomość wśród nich była. Kiedy jednak zaczęła się dyskusja o bardziej szczegółowych rozwiązaniach, to niestety ten entuzjazm młodych ludzi gasł. Być może warto więc pomyśleć o uproszczeniu przekazu czy też samych produktów emerytalnych. W procesie budowania świadomości emerytalnej, produktów emerytalnych, same instytucje finansowe też jednak mogą dać jeszcze coś od siebie. Zarówno Noble Securities, jak i inne domy maklerskie wykonały już dużą pracę. Widać to po statystykach dotyczących tego, ile rachunków IKE i IKZE otwierają i ile ludzie wpłacają tam pieniędzy. Cały czas jednak mam też poczucie, że nadal jesteśmy na początku tej drogi.
Czy taką świadomość emerytalną można budować z PPK?
E.D.: Do PPK niestety wciąż sporo osób się nie przekonało. Pomogłaby na pewno stabilność tego rozwiązania. Nawet ci, którzy potrafią dobrze liczyć, nie przystąpili do programu, bowiem nie są przekonani co do jego stabilności. Im dłużej będą funkcjonowały PPK, tym większym zainteresowaniem powinny się one cieszyć. To jest dobra baza do tego, by poruszać kolejne tematy i przypominać o innych produktach dostępnych w ramach III filaru.
Mówimy o stabilności systemu, ale może on powinien być prostszy? Dzisiaj tych rozwiązań w ramach III filaru jest naprawdę sporo i można się w nich nieco pogubić.
E.D.: Pracując w instytucji finansowej, generalnie uważam, że lepiej jest mieć więcej niż mniej produktów. U klientów ta mnogość wyborów powoduje pewnego rodzaju zakłopotanie, ale uważam, że mimo wszystko to jeszcze nie jest taki stan, w którym moglibyśmy mówić o przesycie produktami.
K.S.: Mniej więcej połowa Polaków wskazuje, że liczba dostępnych rozwiązań jest optymalna, ale jednocześnie jedynie 25 proc. wskazuje, że to, co jest dostępne obecnie, jest wystarczające, by zabezpieczyć sobie emeryturę. Na to jednak też trzeba nałożyć jeszcze jeden aspekt, czyli generalną świadomość dotyczącą instrumentów finansowych. Od 45 do 60 proc. Polaków wskazuje, że zna poszczególne instrumenty emerytalne. Największą rozpoznawalnością cieszą się PPK, później są IKE i IKZE oraz PPE. Z drugiej jednak strony przeprowadzone badania dotyczące podstawowej wiedzy wskazują, że wszystkie te statystyki są co najmniej o połowę przeszacowane. W praktyce nie mamy więc 60 proc. osób, które faktycznie wiedzą, czym są PPK, tylko raczej jest to około 30 proc. Ludzie też nie rozumieją, jakie mają dostępne opcje, a to powoduje, że ciężko oczekiwać od nich, by byli w stanie ocenić, z czego warto faktycznie skorzystać.
Czy jest szansa na to, że za kilka, kilkanaście lat ta świadomość emerytalna Polaków będzie większa?
K.S.: Pewnie będziemy się spotykać z podobnymi tematami co obecnie, bo będą się pojawiać kolejne pokolenia młodych ludzi, dla których będą ważniejsze tematy niż oszczędzanie na emeryturę. Emerytura nigdy dla młodych ludzi nie będzie pierwszym celem.
A co z tymi nieco starszymi?
K.S.: Jeśli dobrze zawalczymy o postawy i przekonania dzisiejszego młodszego pokolenia, to jest szansa, że będzie lepiej. Ogromne znaczenie w kształtowaniu naszych postaw finansowych ma to, co wynosimy z domu. To jednak nie mogą być same deklaracje na temat tego, że trzeba oszczędzać na emeryturę. Za tym muszą iść konkretne działania i dawanie przez to przykładu.
E.D.: Z natury jestem optymistką, również więc jestem optymistką, jeśli chodzi o kwestie emerytalne. Wierzę, że uda nam się znaleźć sposób, by dotrzeć do młodszej grupy klientów. Temat oszczędzania na emeryturę zawsze będzie aktualny, chociaż liczę na to, że w przyszłości z większym spokojem będziemy mogli o nim rozmawiać.
Materiał powstał we współpracy z Noble Securities