Kilka lat temu zauważyłem, śledząc publikacje internetowe i materiały w mediach społecznościowych, że brakuje dobrej analizy tematu zryczałtowanego podatku od odsetek czy dywidend. Większość autorów nie zagłębiała się w przepisy dotyczące odliczenia podatku u źródła, które w naszej ustawie o PIT reguluje problem odliczenia. Odliczenie to – przynajmniej częściowo – ma zapobiegać podwójnemu opodatkowaniu i zostało jednoznacznie opisane w jednym, zwartym przepisie. Artykuł 30a ust. 9 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych stanowi od lat, że podatnicy uzyskujący zagraniczne przychody np. z odsetek lub dywidend, od „podatku Belki” należnego w Polsce odliczają kwotę równą podatkowi zapłaconemu za granicą, jednakże odliczenie to nie może przekroczyć kwoty podatku obliczonego przy zastosowaniu stawki 19 proc.
Gdzie tu jest problem? Otóż okazuje się, że wielu podatników ma problem z faktycznym realizowaniem postanowień umów o unikaniu podwójnego opodatkowania i udowodnieniem swojej polskiej rezydencji podatkowej w trakcie naliczania za granicą podatku np. od wypłacanej dywidendy. Trzeba bowiem albo wypełnić jakiś skomplikowany formularz (np. amerykański W8-BEN), albo dostarczyć polski certyfikat rezydencji… Niewielu jest świadomych, niewielu ma czas, niewielu się chce i tylko nieliczni korzystają z usług brokera, który w tym pomaga. Są pewnie tacy, co myślą: nawet jak potrącą mi wyższy podatek, to i tak odliczę go w polskim zeznaniu i nie zapłacę łącznie więcej niż 19 proc.
Tyle że okazało się, że dzięki publikacjom internetowym i mediom społecznościowym, które zamiast dokonać analizy przepisów i reguł i wesprzeć podatników wiedzą merytoryczną, po Polsce rozlały się interpretacje prezentowane przez np. Krajową Informację Skarbową lub anonimowych urzędników samych urzędów skarbowych, że odliczać można tylko tyle podatku od zagranicznych odsetek czy dywidend, ile wynika z umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, a nie ile faktycznie pobrano. Gdzieś miedzy wierszami pojawiała się przy tym dość zniechęcająca wskazówka: zapłaciłeś więcej, to ubiegaj się o zwrot za granicą!
Może jest w tym jakiś głębszy sens? Może podatnicy nie powinni przerzucać skutków swojego „zaniedbania” na nasz zgnębiony budżet? Może do tego wszystkiego warto pamiętać, że w podatkach zawsze liczy się działanie ex ante, a nie ex post…? Ale co z przepisami?
Dla mnie zawsze było jasne, że przepisy są po stronie podatników. Ani z polskiej ustawy, ani z umów o unikaniu nie wynika, że podatnik ma być karany za to, że pobrano mu podatek wg stawki wyższej niż przewidziana w umowie, zwłaszcza gdy czasem tak jest, że koszty udowodnienia rezydencji podatkowej w Polsce przewyższają korzyści ze stosowania przywileju obniżenia podatku (kto dostaje drobne dywidendy, ten wie). Interpretacja fiskusa nie może być rozszerzająca i nie może nakładać na podatnika obowiązków, które są w prawie niezdefiniowane.